Mniej funduszy UE dla Polski wynika ze wzrostu gospodarczego
Mniej funduszy unijnych dla Polski w przyszłym budżecie UE to nie kara, ale wynik wzrostu gospodarczego - oświadczyła w piątek przebywająca we Florencji unijna komisarz ds. polityki regionalnej Corina Cretu.
Corina Cretu. Fot. Komisja Europejska
Nawiązując do propozycji Komisji Europejskiej w sprawie unijnego budżetu na lata 2021-2027, Cretu powiedziała, że niektóre kraje UE stracą trochę pieniędzy, ale "jest to dobry znak, ponieważ poczyniły postęp". Jako przykład podała Polskę.
- Polska poczyniła wielki postęp, podnosząc standard życia mieszkańców. Kiedy Polska przystępowała do Unii Europejskiej, jej PKB per capita był na poziomie blisko 50 proc. średniej unijnej, teraz dzięki wzrostowi gospodarczemu i wzrostowi stopy zatrudnienia jest to 75 proc. To jeden z krajów, których gospodarka rosła najszybciej - powiedziała Cretu.
Podkreśliła, że mniejsze pieniądze na politykę spójności "to nie jest kara, to znak, że (Polska) bardzo dobrze radzi sobie ekonomicznie", a w konsekwencji przestaje być uprawniona do roli beneficjenta w takim samym stopniu, jak w przeszłości.
- Czasami wzrost poziomu wsparcia funduszami UE nie jest dobrym znakiem, ponieważ (...) dotyczy krajów, które kryzys dotknął w największym stopniu i które nie zdołały dogonić średniej UE. Niektóre kraje bardzo dobrze odnajdują się w dobie globalizacji - ich PKB eksploduje. Inne kraje, jak Grecja i Włochy, z powodu kryzysów, migracji itp. odnotowują spadek PKB per capita - wyjaśniła Cretu.
Unijna komisarz przypomniała, że zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej poziom produktu krajowego brutto na jednego mieszkańca będzie nadal głównym kryterium przyznawania środków finansowych. Na podstawie tego wskaźnika podzielone zostanie 80 proc. puli polityki spójności w kolejnym budżecie.
- Odbyliśmy wnikliwą dyskusję z Parlamentem Europejskim i Europejskim Komitetem Regionów (unijnym organem doradczym – przyp. red) i ostatecznie wygląda na to, że PKB per capita pozostanie głównym wskaźnikiem - powiedziała Cretu. Dodała, że w przypadku pozostałych środków pod uwagę będą brane też inne czynniki, np. stopa bezrobocia (zwłaszcza wśród młodzieży), zmiana klimatu oraz przyjmowanie i integracja migrantów. Jak wyliczyła Cretu, budżet polityki spójności w latach 2021-2027 wyniesie 373 mld euro. Oznacza to cięcia o 5-10 proc. w odniesieniu do obecnej perspektywy, w zależności od tego, czy uwzględnimy inflację do roku 2021.
- Mamy nadzieję, że tak pozostanie, ponieważ staraliśmy się zminimalizować cięcia. Pewne redukcje były nieuniknione ze względu na lukę pozostawioną przez Wielką Brytanię oraz ze względu na konieczność dostosowania się do nowych wyzwań- wyjaśniła.
Komisarz wzięła udział w konferencji poświęconej refleksjom na temat Unii Europejskiej.
Konferencja "State of the Union" została zorganizowana już po raz ósmy we Florencji przez Europejski Instytut Uniwersytecki (EUI). Tegoroczną edycję zdominował temat solidarności w Europie. W tym kontekście rozmawiano o unijnej polityce spójności, która wspiera głównie biedniejsze regiony UE. Zgodnie z unijną klasyfikacją są to regiony, w których PKB na jednego mieszkańca nie przekracza 75 proc. średniej unijnej. Dodatkowe wsparcie trafia do krajów, których dochód narodowy brutto per capita jest mniejszy niż 90 proc. średniej unijnej.
W efekcie w latach 2014-2020 Polska zainwestuje w ramach polityki spójności 82,5 mld euro, w tym ok. 76,9 mld euro dostępnych w programach operacyjnych. Jest to najwięcej spośród państw członkowskich UE.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec 2016 r. wynika, że projekty unijne realizowane były w 90 proc. gmin w Polsce. Ich łączna wartość wyniosła wtedy niemal 46 mld zł.
Z Florencji Mateusz Kicka, PAP