Jak inwestować na rynkach zachodnioeuropejskich?
Gospodarki krajów Europy Zachodniej mają się dobrze. Analitycy odnotowują zarówno wzrosty gospodarcze, jak i spadki liczby upadłości firm. To dobra wiadomość także dla polskich przedsiębiorców, którzy z coraz większym przytupem wkraczają na rynki zachodnioeuropejskie.
Fot. Pixabay/CC0
- Dla polskich firm największym i najbardziej znaczącym rynkiem są Niemcy. Zeszły rok był dla tamtejszej gospodarki dosyć solidny – wzrosła o 1,7%. Ten rok i następny to kolejny wzrost. Szacujemy, że wyniesie on ok. 2% PKB. Będzie napędzany głównie konsumpcją wewnętrzną – mówi Arkadiusz Taraszkiewicz, dyrektor regionalny ds. oceny ryzyka z firmy Atradius.
Na korzystną sytuację gospodarczą u naszych zachodnich sąsiadów wpływa między innymi spadające bezrobocie, które rodzi presję na płace i zwiększa tym samym siłę nabywczą konsumentów. Stymulującą rolę odegra też zwiększenie wydatków państwa w związku z kryzysem migracyjnym.
Wzrostu gospodarczego powodowanego przede wszystkim popytem wewnętrznym należy spodziewać się również w Austrii. Szacuje się, że w obecnym i przyszłym roku będzie to wzrost na poziomie 1,7–1,8%. W dużym stopniu przyczyni się do tego przeprowadzona w tym roku reforma podatkowa, która zwiększy realne dochody Austriaków.
„Inny ciekawy rynek, może nie największy i trochę niedoceniany, to Szwecja. W ostatnich latach rozwija się ona świetnie. Spada tam bezrobocie, a wzrastają siła nabywcza oraz popyt konsumpcyjny” – zauważa ekspert.
Umiarkowanie zadowalająco wygląda sytuacja Francji. Wzrost gospodarczy wciąż nie jest tam na takim poziomie, jakiego się oczekuje. Poza tym francuska gospodarka jest jedną z dwóch w Europie Zachodniej, w przypadku której w 2015 r. stwierdzono zwiększenie liczby upadłości firm.
Pewną ostrożność powinni zachować przedsiębiorcy inwestujący na rynku włoskim. Chociaż tamtejsza gospodarka się rozwija, jest to zdecydowanie mniejszy wzrost niż np. w Niemczech. Co gorsza, Włochy są państwem z najgorszymi wskaźnikami dotyczącymi regulowania płatności. Handlujący z włoskimi klientami muszą się liczyć z problemami ze ściągalnością należności.
infoWire.pl