Dlaczego tak nas widzą? Opinia Waldemara Szumnego o artykułach w Polityce
Stare powiedzenie „Jak cię widzą, tak cię piszą” przypomina o jednym – nie wystarczy codziennie chwalić się i wdzięczyć do lustra. Odbiór z zewnątrz może być inny - pisze radny Waldemar Szumny.
Po przeczytaniu w najnowszej POLITYCE artykułów o Rzeszowie nasuwają się dwa spostrzeżenia: jedno dotyczy tego, czego autorzy nie dostrzegli, drugie – co zobaczyli.
Niewątpliwie piszący nie zdołali zauważyć wielu zalet stolicy naszego województwa. Może to wynikać z kilku przyczyn: z braku czasu, z niedotarcia do różnych ciekawych miejsc, ze zwykłego przeoczenia. Mamy bowiem wiele interesujących instytucji kultury, powstają nowe prywatne teatry, Filharmonia Podkarpacka ma się naprawdę bardzo dobrze – szkoda, że wszystko to uszło uwagi autorom tekstów o Rzeszowie.
Znacznie jednak ciekawsze i dające dużo do myślenia jest uważne prześledzenie opisów naszego miasta, widzianego przez gości z zewnątrz. Tym bardziej, że rozmija się to diametralnie z dotychczasowym obrazem kreowanym przez władzę. Przytoczmy niektóre pojawiające się zwroty, pomijając te niezwiązane z miejskim samorządem: uczelnie wyższe, Dolinę Lotniczą, przemysł informatyczny, WSK, lotnisko w Jasionce. Mamy więc: to miasto znane z tego, że z niczego nie jest znane; Rynek (...) ujmuje co najwyżej tradycyjną galicyjską prowincjonalnością; rozpoczęło się wyszarpywanie z okolicznych gmin – w ramach wielkomiejskich ambicji – czego się tylko da; miasto (...) z niekończącymi się polami ziemniaków i buraków; drogi (...) z determinacją budowane i jak zwykle kończące się nie tam, gdzie powinny; chaotycznie porozrzucane nowe osiedla, które mieszają się z łąkami i tradycyjną zabudową wcielonych w granice miasta wiosek.
Kolejne sformułowania wcale nie wyglądają lepiej: polska specjalność ostatniej dekady – pasteloza; można zadumać się nad koszmarnym pomnikiem Jana Pawła II lub nad jeszcze bardziej szpetnym obeliskiem poświęconym Kazimierzowi Górskiemu; poznać największą rodzimą osobliwość: urbanistyczny chaos; rażą architektoniczne kontrasty, wieżowce wstawiane w niską zabudowę czy modernistyczne pudła domów handlowych wciskane między XIX-wieczne kamienice; na każdym kroku widać arogancję peerelowskiej władzy; inwestorzy i deweloperzy wydają się faktycznymi architektami miasta, pogłębiając jedynie istniejące dysonanse; urzędnicy mogą się zgadzać na każdą fanaberię klienta z dużymi pieniędzmi; ścieżki [rowerowe] są powszechnie krytykowane za złe oznakowanie i przypadkowe usytuowanie, a na deptakach tętni ruch uprzywilejowanych samochodów; auto to w tym mieście obiekt adoracji; o jakichkolwiek pomysłach na spowolnienie ruchu lub poszerzenie strefy tylko dla pieszych nie ma nawet co dyskutować.
Jakby tego było mało, to w tekście „Potęga makijażu” zostało przypomniane, że gdy miesięcznik ARCHITEKTURA MURATOR ogłosił konkurs na najciekawszą realizację architektoniczną w Polsce w XXI wieku, to wśród 120 wybranych do rywalizacji obiektów nie było ani jednego z Rzeszowa. W innym zaś artykule „Miasto przelotowe” autor podkreśla, że pęd ambicjonalny – zdaniem cytowanego socjologa – młodych ludzi w wielu przypadkach stawia sobie za cel tylko dostanie się na studia, podczas gdy brak jest dalszych planów, ewentualnie wymienia się wyjazd lub emigrację. I chyba już na dobicie naszego dobrego samopoczucia o sobie samym, kończąc cały artykuł Piotr Sarzyński pisze: Rzeszów przypomina niezbyt urodziwą, ale świetnie ubraną, uczesaną i umalowaną kobietę. A jak wiadomo, makijaż potrafi zdziałać cuda.
Pomijając fakt, że niektóre zwroty są przerysowane i chyba celowo (po co?) zastosowano kpiarski styl, to warto jednak głębiej zastanowić się nad wykreowanym w rzeczywistości wizerunkiem naszego miasta. Bo można dalej zachwycać się otrzymywanymi medalami i wypisywanymi dyplomami, ale to raczej nie zmieni prawdziwego obrazu i wizerunku Rzeszowa wśród osób z zewnątrz. I jeśli naprawdę chcemy być poważnie traktowani na arenie krajowej czy międzynarodowej, to najwyższa pora zmienić myślenie. Owszem, miasto jest czyste i w miarę zadbane, ale same kwiatki i światełka to jeszcze za mało, aby o nas mówiono i pisano głównie w superlatywach.
Waldemar Szumny, radny Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa.