Rzeszów póki co bez budżetu na 2025 r.
RZESZÓW. Radni nawet nie doszli do tego punktu obrad sesji. Chwilę wcześniej nie przyjęli Wieloletniej Prognozy Finansowej. A wynik głosowania: 12 głosów za przyjęciem, 12 przeciwko.
Fot. Tadeusz Poźniak/erzeszow.pl
Taka decyzja Rady Miasta oznaczała, że punktu o budżecie miasta na 2025 r. nie mogli nawet procedować. Nie znaczy to oczywiście, że na ten temat w ogóle się nie wypowiadali. Miało to miejsce podczas dyskusji na temat WPF-u.
Wcześniej prezydent Konrad Fijołek raz jeszcze przedstawił założenia przyszłorocznego budżetu. Raz jeszcze, bo zrobił to również na listopadowej sesji. Ważne jednak, że - to akurat była nowa informacja - projekt uchwały bużetowej zyskał pozytywną opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Potem rozpoczęły się wystąpienia klubowe. Jerzy Jęczmienionka, przewodniczący klubu radnych PiS, mówiąć co jakiś czas o „w duchu porozumienia” i wzywając do „stawienia czoła” trudnej sytuacji finansowej miasta (głównie chodziło o jego zadłużenie), skrytykował projekt, by na końcu oznajmić, że jego klub nie poprze przyszłorocznego budżetu bez zmian w WPF-ie. Z kolei przewodniczący klubu PO - Mateusz Maciejczyk oraz Witold Walawender z Rozwoju Rzeszowa, w krótkich wystąpieniach zapowiedzieli wsparcie projektu uchwały budżetowej. Na końcu swoje wystąpienie zaprezentował Jacek Strojny, wiceprzewodniczący Rady Miasta z Razem dla Rzeszowa. On z kolei przygotował prezentację, w której porozbierał projekt budżetu na czynniki pierwsze, a do większości z nich miał jakieś uwagi. Już było wiadomo, że i tan klub będzie na nie.
Sama późniejsza dyskusja radnych nie była zbyt długa, po czym przegłosowano wniosek o jej zamknięcie. I przystąpiono do głosowania nad WPF-em. Wynik, jak wyżej.
To co się wydarzyło, choć wielu się chyba tego spodziewało, spowodował w Radzie pewną konsternację. I atmosfera taka utrzymywała się podczas sesji właściwie już do jej zakończenia ok. godz. 20.30. Co ciekawe, radni wyrzucili jeszcze swoje emocje przy punkcie obrad „sprawy różne”.
Radny Robert Walawender poprosił radnych klubów opozycyjnych o to, żeby po tym, jak zablokowali przyjęcie budżetu, powstrzymali się od zgłaszania prezydentowi swoich ewentualnych prośb o zrealizowanie tego i owego. Nie ma to sensu, skoro pozbawili prezydenta funduszy. Niektórzy i tak próbowali, lub dopytywali o realizację zaplanowanych już inwestycji. Zwłaszcza tych, które są jeszcze na etapie przetargów. Prezydent z reguły odpowiadał, że prawdopodobnie będzie teraz musiał wstrzymać ich rozstrzyganie. Nie ma bowiem pewności, czy radni budżet przyszłoroczny jednak uchwalą. Póki co, za dużo jest w tej kwestii znaków zapytania. Wspominał też o konieczności spotkania władz miasta z Regionalną Izbą Obrachunkową, aby porozmawiać o - jakby nie było - nietypowej sytuacji.
I tak, w atmosferze wzajemnych oskarżeń, upłynęła reszta wtorkowej sesji.
Na uchwalenie przyszłorocznego budżetu Rada Miasta ma czas do końca stycznia. Jeśli się nie uda, sprawy budżetu miasta weźmie w swoje ręce właśnie RIO. Wtedy jednak będzie już naprawdę kłopot.
Wieczorem prezydent Konrad Fijołek napisał na Facebooku: