Jak nowy program rządowy może wpłynąć na wzrost cen mieszkań
Nieruchomości w 2024 r. nadal będą drożeć, w tempie zależnym od popytu dodatkowo wykreowanego przez nowy program rządowy. Z wstępnych założeń wynika, że skala dodatkowego popytu i obciążeń dla podatników będzie mniejsza niż przy „Bezpiecznym kredycie 2%”.
Fot. pixabay/CC0
Poznajemy coraz więcej szczegółów programu, który zastąpi "Bezpieczny Kredyt 2%". Nowe rozwiązanie ma zacząć działać już w połowie 2024 r. Preferencyjny kredyt na zakup pierwszego mieszkania ma mieć jeszcze niższe oprocentowanie, ale ma z niego zostać wyłączona część osób najlepiej zarabiających.
Atutem nowego pomysłu ma być to, że wsparcie zostanie skierowane do osób, których bez dopłat stać byłoby na kredyt, a decydować będą o tym progi dochodowe zaproponowane przez ministerstwo. W porównaniu do "Bezpiecznego Kredytu 2%" nowy program ma być mniejszym kosztem dla budżetu.
- Gdybyśmy znowu mieli do czynienia z dużym strumieniem taniego pieniądza wspierającego tych, których nie stać na zakup własnego mieszkania ceny mogłyby wzrosnąć w 2024 r. o kilkanaście procent lub bardziej - mówi w rozmowie z MarketNews24 Kuba Karliński, założyciel spółki Magmillon, autor książki „Zarabiajmy na nieruchomościach”. – Po nowym programie możemy spodziewać się mniejszych wzrostów cen mieszkań, w okolicach 8-10%.
Program w pierwszym roku działania ma bowiem kosztować pół miliarda i ma wygenerować 50 tysięcy preferencyjnych kredytów. Znamy póki co za mało szczegółów, aby ocenić czy założenia te są realne czy – tak jak w „Bezpiecznym Kredycie 2%” - mocno zaniżone. Skala błędu popełnionego przez rząd była bardzo duża. Po zaledwie czterech miesiącach działania „Bezpiecznego Kredytu 2%” doszło do 6-krotnego przekroczenia planu dopłat z budżetu państwa. Program „Bezpieczny Kredyt 2%” cieszy się znacznie większą popularnością niż ta, której spodziewał się rząd premiera M.Morawieckiego. Już na koniec listopada łączna wartość podpisanych umów o preferencyjny kredyt przekroczyła 18 mld zł. Od października liczba ta rośnie o 250-300 mln zł w przeliczeniu na dzień roboczy (wyliczenia HREIT). Rząd zaplanował, że efektem 2023 roku miały być kredyty z dopłatą o łącznej wartości zaledwie 3,2 mld zł (ze względu na wyczerpanie środków na dopłaty, program może być wygaszony w styczniu 2024 r.).
Maksymalne miesięczne zarobki brutto kwalifikujące do nowego programu rządu Donalda Tuska mają być badane z okresu 6 miesięcy i wynosić: 10 tys. zł dla 1-osobowego gospodarstwa domowego, 18 tys. zł dla 2-os., 23 tys. zł dla 3-os., 28 tys. zł dla 4-os., 33 tys. zł dla 5-os. gospodarstwa domowego. Singiel będzie mógł na preferencyjnych zasadach pożyczyć 200 tys. zł. Gdy o kredyt będzie wnioskowała para albo rodzic samotnie wychowujący dziecko, kwota wzrośnie do 400 tys. zł. Trzyosobowa rodzina będzie mogła wnioskować o 450 tys. zł, a czteroosobowa 500 tys. zł preferencyjnego kredytu, który będzie można łączyć ze zwykłym kredytem hipotecznym, aby pożyczyć niezbędną kwotę.
Nieruchomości utrzymają swoją wartość, a inwestowanie w nieruchomości w 2024 r. powinno nas chronić przed inflacją, zwłaszcza przy założeniu, że średnioroczna inflacja CPI w 2023 r. wyniesie ponad 11%, a w 2024 r. spadnie w okolice 4%.
- Dobra lokatą kapitału powinny okazać się zwłaszcza nieduże mieszkania - ocenia Kuba Karliński. – Czynsze w 2023 r. wzrosły zależnie od miasta nawet o 20%, a ponieważ na rynku nie ma czego wynająć, to jest to dobry sygnał dla myślących o tego typu inwestycjach.