Powiat Rzeszowski - siła inwestycji

Z kresowym smakiem w restauracji „Wesele” hotelu „Bristol”

Opublikowano: 2013-08-06 15:11:26, przez: admin, w kategorii: Opinie

RZESZÓW. Piątkowy wieczór 2 sierpnia br. rzeszowskim smakoszom upłynął w tonacji „wspomnieniowej”. Kucharze restauracji „Wesele” hotelu „Bristol” sięgnęli bowiem do tradycji jadła z Kresów I Rzeczpospolitej.

Wątróbka drobiowa, serwowana na pajdzie swojskiego chleba. Fot. Krzysztof ZielińskiNóżki wieprzowe zatopione w winnej galarecie. Fot. Krzysztof ZielińskiFaramuszka, polewka piwna. Fot. Krzysztof ZielińskiBliny gryczane z kwaśną śmietaną i kawiorem łososiowym. Fot. Krzysztof Zieliński
Naleśnikowe sakiewki z grzybami, kaszą jaglaną i cebulą. Fot. Krzysztof ZielińskiCepeliny wieprzowe z zasmażaną kapustą. Fot. Krzysztof ZielińskiMięsne watruszki z bryndzą. Fot. Krzysztof ZielińskiDeser - ciasto rabarbarowe i makowiec. Fot. Adam Cyło
Zespół Pieśni i Tańca Połoniny. Fot. Adam CyłoPiwa warzone na miejscu. Fot. Adam CyłoBonus dla gości - sery wołoskie z Rodzinnego Gospodarstwa Ekologicznego „Figa” z Mszany oraz wędliny ekologiczne z Zakładu Mięsnego „Jasiołka” z Dukli Fot. Adam Cyło
Wątróbka drobiowa, serwowana na pajdzie swojskiego chleba. Fot. Krzysztof Zieliński

Wątróbka drobiowa, serwowana na pajdzie swojskiego chleba. Fot. Krzysztof Zieliński

 

Wprawdzie potrawy te żyją po dzień dzisiejszy w kuchniach litewskiej, białoruskiej, ukraińskiej, że o rosyjskiej nie wspomnę, ale wielu Polakom kojarzą się właśnie z dziedzictwem polskich Kresów.

Na początek podano tradycyjnie przystawki, w których kuchnia restauracji „Wesele” bryluje. Na stole znalazły się: wątróbka drobiowa serwowana na pajdzie swojskiego chleba, sałatka „Matryoszka” z wędzonym łososiem i blinami, pasztet z jabłkowym chrzanem, nóżki wieprzowe zatopione w winnej galarecie, deska pieczeni i wędlin podana z chrzanem i borówkową galaretką oraz smalec z jabłkami. Szczególnie w pamięci utkwiły mi nóżki, w Podkarpackiem zwane studzieniną. To rzadkość w restauracyjnym menu, a te były po prostu wyborne. Podobnie jak i pasztety, do których tutejsi kucharze mają po prostu „dar od Boga”. Wątróbka nie ma obecnie dobrej passy w mediach, a przez to brak jej na codziennym stole. Ta „weselna” była znakomita, a w połączeniu ze smakiem chleba na zakwasie – wręcz wyborna.

Wieczór można było rozpocząć od faramuszki, czyli polewki piwnej, którą jadłem po raz pierwszy. Delikatny zapach piwa, duża ilość przypraw korzennych i kawałki twarogu. Warto przygotować ten specjał w domowych pieleszach.

W dalszej kolejności czekał swojski gulasz z jelenia. Dziczyzna to ważny element kuchni staropolskiej, także kresowej. Jelenina była delikatna, aromatyczna i… nie obyło się bez dokładki.

Bliny gryczane z kwaśną śmietaną i kawiorem łososiowym stanowiły gwóźdź wieczoru. Trochę zaskoczyły, no cóż, jak się jest przyzwyczajony do naleśników... To zupełnie inna formuła jedzenia: zabawa smakami, barwami, gęstością składników. Przeciwieństwem tego były polędwiczki z bekonem w sosie śliwkowym. Delikatne mięso, wzmocnione aromatem smażonego boczku i do tego słodkawy smak sosu. Dla mnie rewelacją były mięsne „Watruszki” z bryndzą. Klasyczne watruszki to rosyjskie lub ukraińskie bułeczki drożdżowe. Jest oczywiście i wersja mięsna, jaką wykonano w Rzeszowie, nadzienie też może być różne, np. posiekana cebula i ser. To jednak „made in Wesele” było rewelacyjne, smakowało także zgromadzonym łasuchom, bo kelnerzy co rusz wymieniali puste naczynia na pełne. Kolejne dwie potrawy: naleśnikowe sakiewki z grzybami, kaszą jaglaną i cebulą oraz cepeliny wieprzowe z zasmażaną kapustą doczekały się jedynie delikatnego spróbowania.

W czasie wieczoru odbyła się pierwsza degustacja piw ze Starego Browaru Rzeszowskiego. Do spróbowania będą: piwo pszeniczne i pale ale. Swoje wyroby prezentowali także lokalni producenci żywności wysokiej jakości opartej o tradycję: sery wołoskie z Rodzinnego Gospodarstwa Ekologicznego „Figa” z Mszany oraz wędliny ekologiczne z Zakładu Mięsnego „Jasiołka” z Dukli, obydwaj członkowie Klastra Podkarpackie Smaki.

Na koniec skonstatowałem obecność deseru w postaci ciasta rabarbarowego i makowca. I na tym poprzestałem. Więcej po prostu już się nie zmieściło.

Krzysztof Zieliński

Smakosz, krytyk kulinarny, znawca i propagator potraw tradycyjnych, redaktor portalu podkarpackiesmaki.pl

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij