Będą problemy z wkładem własnym do projektów
Cięcia wydatków na inwestycje mogą spowodować problemy z dofinansowaniem projektów unijnych. Według prof. Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty Business Centre Club i byłego wiceministra finansów, to może być głównym problemem Polski w nowej perspektywie finansowej UE, a nie to, ile pieniędzy dostaniemy.
Prof. Stanisław Gomułka. Fot. BCC
Prof. Gomułka ostrzega, że ostrzejsza polityka fiskalna rządu, zwłaszcza w odniesieniu do inwestycji, będzie miała „przykre konsekwencje”. Choć powinna przyczynić się do ograniczenia deficytu.
– Sądzę, że jeżeli chodzi o pieniądze unijne, to nie będzie ich mniej niż w poprzednich latach. Jeżeli nawet będzie mniej, to niewiele– mówi Agencji Informacyjnej Newseria prof. Stanisław Gomułka. – Natomiast największym problemem może być brak własnego dofinansowania tych środków unijnych. Tu są największe cięcia.
Rząd przewiduje spadki inwestycji publicznych w skali około 2-3 punktów procentowych PKB. Oznacza to spadek z około 80-90 mld zł w zeszłym roku do około 40-50 mld zł w 2014 roku.
- Może to spowodować zmniejszenie absorbcji środków unijnych. Problemem będzie nie tyle dostępność środków unijnych, ile brak własnego dofinansowania – prognozuje prof. Gomułka.
Rządowe oszczędności mają na celu walkę z deficytem budżetowym. Zdaniem głównego ekonomisty BCC po kilku latach ekspansywnej polityki fiskalnej, kiedy deficyt rósł przez m.in. wysokie wydatki inwestycyjne na współfinansowanie projektów unijnych, rząd zrozumiał – na przykładzie państw strefy euro – że to niebezpieczne dla kraju i w ubiegłym roku zmienił politykę.
– Zmniejszenie deficytu w skali około 5 punktów procentowych PKB będzie miało przykre konsekwencje, głównie w inwestycjach publicznych – mówi ekonomista BCC.
W rezultacie, jego zdaniem, zacieśnianie polityki fiskalnej w Europie Zachodniej oraz dużo ostrzejsza polityka fiskalna w Polsce może spowodować, że spowolnienie gospodarcze tym razem może być silniejsze niż cztery lata temu, a Polska będzie ocierać się o recesję. W niektórych branżach już jest ona odczuwalna.
- W budownictwie już mamy duży spadek zatrudnienia, szacowany przez niektórych na około 200 tys. osób, więc ten spadek zatrudnienia będzie kontynuowany. W niektórych gałęziach, szczególnie tych powiązanych z eksportem, ale także z rynkiem wewnętrznym też mamy bardzo duże spadki, chociażby w przemyśle samochodowym – mówi prof. Stanisław Gomułka.
Ponadto ekspert BCC prognozuje na przyszły rok spadek popytu krajowego.
– Już z tym spadkiem mieliśmy do czynienia w drugim kwartale tego roku. Prawdopodobnie będziemy mieć dalej do czynienia ze spadkiem popytu krajowego w drugiej połowie tego roku i pierwszej połowie przyszłego. Jak głęboki to będzie spadek, tego jeszcze dokładnie nie wiemy, ale co najmniej w granicach 1 punktu procentowego – uważa prof. Gomułka.
kar, Newseria