Przemysł: jest dobrze, będzie gorzej
Dzisiejsze dane GUS dotyczące dynamiki produkcji sprzedanej przemysłu w lipcu (wzrost rok do roku o 5,2%) są pozytywne.
Fot. Adam Cyło
– Nie ma jednak przesłanek, które pozwalają spodziewać się, że odczyty za kolejne miesiące będą równie dobre – mówi ekspert Pracodawców RP Piotr Rogowiecki. W lipcu 2011 r. mieliśmy 1 dzień roboczy mniej niż lipcu br. Mamy do czynienia z tzw. efektem niskiej bazy – w lipcu 2011 r. analogiczny odczyt wyniósł zaledwie 1,8% – dodaje.
Powodu do optymizmu nie dają inne, niedawno przedstawiane przez Główny Urząd Statystyczny dane.
- Na rynku pracy panuje trudna sytuacja, m.in. najwyższe od 6 lat bezrobocie w czerwcu, które minimalnie tylko spado w lipcu. Płace rosną powoli, optymistycznie nie wygląda także sytuacja w imporcie – wylicza ekspert. - Do tego dochodzi bardzo niepewna sytuacja w strefie euro, która będzie rzutować na import naszych głównych partnerów handlowych.
Także, znane ze swojego optymistycznego charakteru Ministerstwo Finansów nie wyklucza skorygowania prognozy dot. PKB. Pracodawcy RP od początku prac nad budżetem na przyszły rok podkreślali, że prognoza wzrostu w 2013 r. na poziomie 2,9% jest nierealna. Wydaje się, że do tego samego wniosku dojrzeli w końcu także i urzędnicy.
- Musimy jasno powiedzieć, że o ile w bieżącym roku nasze wyniki gospodarcze mogą okazać się relatywnie zadowalające, to przyszły rok będzie okresem trudnym. Dlatego zadaniem rządu jest możliwie pilne zoptymalizowanie warunków prowadzenia działalności gospodarczej – podsumowuje Rogowiecki.
kar