Co blokuje rynkową dostępność produktów tradycyjnych? Opinia Eweliny Nycz
PODKARPACKIE. Fakt rejestracji dwusetnego produktu i posiadanie największej ich liczby na krajowej Liście Produktów Tradycyjnych jest istotny dla regionalnej branży rolno-spożywczej i to nie tylko ze względów prestiżowych.
Ewelina Nycz
Produkty te są bowiem szczególnym wyróżnikiem, tym czym nasz region może się szczycić na tle innych województw. A przede wszystkim, jak podkreśla prof. Zbigniew Bochniarz z University of Washigton (ekspert Podkarpackiej Akademii Klasteringu, zaangażowany w projekt Efektywne Klastry), pozwala nam samym docenić to, co jest u nas unikalne. Stanowi to również ważny potencjał dla rozwoju naszego regionu, o czym również warto pamiętać.
Mimo tak licznej reprezentacji podkarpackich kulinariów wpisanych na LPT wiele z nich możemy posmakować tylko okazjonalnie na imprezach, festynach czy jarmarkach. Wiele z nich jest w kartach menu w obiektach gastronomicznych zgrupowanych na Szlaku Kulinarnym Podkarpackie Smaki. Niestety mniej niż połowę tych wyrobów, i to głównie garmażerkę, wędliny i pieczywo, można znaleźć na półce sklepowej. Dlaczego tak się dzieje?
Szereg z tych produktów wytwarzanych jest przez członkinie Kół Gospodyń Wiejskich, czy też osoby fizyczne, które nie mogą wprowadzać do obrotu handlowego tych wyrobów, nie prowadzą bowiem zarejestrowanej działalności gospodarczej. I to jest główna bariera wynikająca częściowo z obawy uruchomienia “małego biznesu”, podlegającego restrykcyjnym przepisom fiskalnym i fitosanitarnym.
Rozwiązanym tego problemu byłoby stworzenie systemu bardziej przyjaznego mikro i małym przedsiębiorstwom, swoistego vacatio legis, co zachęciłoby do wychodzenia z szarej strefy i prowadzenia działalności gospodarczej. To szczególnie wspomogłoby np. branżę serowarską w naszym województwie. Oficjalnie działa dwóch serowarów, a nieoficjalnie 100 razy więcej.
Ewelina Nycz, kierownik Biura Produktu Regionalnego, Tradycyjnego i Ekologicznego przy Stowarzyszeniu „Pro Carpathia