Problem migrantów a nasze, polskie problemy. Opinia Tadeusza Kensego
Jak dżuma w słynnej powieści Alberta Camusa, problem uchodźców/migrantów ma dwa wymiary: realny i symboliczny.
Fot. Pixabay/CC0
Z tym pierwszym, realnym wymiarem stykają się bezpośrednio nieliczne dotąd kraje Bliskiego Wschodu i Europy: Jordania, Liban, Turcja, Grecja, (częściowo) Włochy, Serbia, Węgry, Austria - leżące na trasie współczesnej wędrówki ludów do najbogatszych krajów Zachodu i (ewentualnie) Północy.
Jak się okazuje (przynajmniej dotąd) dla Niemiec i (chyba) Francji, nie mówiąc już o części Skandynawii - "problem" wciąż nie jest dla nich dużym (przynajmniej uświadomionym) "kłopotem", bowiem zachowują pełną zdolność zarządzania nim.
Z kolei Węgry są jedynym krajem, który podejmuje działania, także wykonuje obowiązki, mające na celu nie tyle może skutecznie proces zatrzymać, co choćby kolejnych emigrantów - zniechęcić. Czas pokaże, jak to wszystko się skończy.
Nas, Polskę, dotyka bardziej wymiar symboliczny: obnaża mierność polityków, marność reagowania w sytuacjach najsłabiej nawet kryzysowych, wyalienowanie mediów, a przede wszystkim - brak struktur i narzędzi prowadzenia społecznego dialogu zdolnego do artykułowania woli normalnego, politycznego społeczeństwa cywilnego…
Tadeusz Kensy, od 1977 roku działacz społeczny, gospodarczy i związkowy, menedżer w wielu firmach i instytucjach, doradca gospodarczy