Umowa handlowa z USA - Unia Eropejska - „to się nie spina”. Opinia Kamila Gancarza
W niedzielę na szkockim polu golfowym Donalda Trumpa podpisano nową umowę handlową między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Porozumienie, które miało złagodzić groźbę wojny celnej, według Kamila R. Gancarza – eksperta ds. makroekonomii, inwestora, założyciela Gancarz Research – stanowi jednak poważne osłabienie pozycji negocjacyjnej Europy.

Fot. European Commission/Facebook
- Ursula von der Leyen mówi, jaka super umowa, a Trump oczywiście przytakuje. Nie tylko z grzeczności – dla Stanów ta umowa jest bardzo dobra - komentuje Kamil R. Gancarz w swoim nagraniu. Ekspert podkreśla, że o ile udało się uniknąć drastycznych ceł (do 50%), to efektywnie Unia zgodziła się na wzrost średniego cła z 13,5% do 15%.
W jego opinii porozumienie jest asymetryczne. - Unia Europejska ma kupować amerykański sprzęt wojskowy. Czyli łaskawie dostajemy 15% cła, ale zobowiązujemy się kupować sprzęt amerykański. Kolejne elementy umowy są również bardzo kuriozalne. Mamy kupować przez najbliższe 3 lata surowce energetyczne i technologię energetyczną za łączną kwotę 750 miliardów euro. Ta kwota przez 3 lata, to 250 miliardów rocznie. I nie byłoby nic trudnego w tej matematyce, gdyby nie to, że Stany Zjednoczone eksportują surowce energetyczne i produkty energetyczne za 330 miliardów dolarów rocznie, a Unia się zobowiązała do 250. Do tej pory Unia importowała ze Stanów za 80 miliardów dolarów. Ja się pytam, gdzie tu jest matematyka, bo to się nie spina. Nie ma nawet takiego popytu w Unii Europejskiej. Bruksela negocjuje coś czego nie jest w stanie dowieźć i co jest niemożliwe do zrealizowania - ocenia szef Gancarz Research.
Zdaniem Kamila Gancarza, największym problemem jest brak siły negocjacyjnej Unii Europejskiej, wynikający z jej struktury.
- Trump to zawodnik wagi ciężkiej, przeciwko pani Ursuli von der Leyen, graczu z kategorii piórkowej jak określił premier Orban, to jest tylko nokaut. Nie ma innej opcji i nie ma możliwości negocjacyjnych. A Unia nie ma tych możliwości, dlatego, że jeżeli chce zastosować odwetowe cła czy sankcje, albo zastosować różne elementy nacisku na inne kraje, to musi przyjąć to, że będzie musiała wspólnie ponosić ich konsekwencje - dodaje.
Unia, według Gancarza, nie potrafi działać jako jednolity organizm. Nie ma jednego języka, jednej kultury, jednego interesu. Niemiecki interes jest inny niż polski, francuski jest inny niż niemiecki. I każdy gra na siebie. Polska powinna wyciągnąć z tego jasny wniosek: musimy dbać o polski interes narodowy, a nie unijny.