Czy za dolara będziemy płacić więcej niż za euro?
W ciągu miesiąca najważniejsza para walutowa świata uległa osłabieniu o 2%. Czy polityka monetarna banków centralnych oraz różnice w sile gospodarek spowodują spadek EURUSD poniżej parytetu? Czy będziemy płacić w Polsce za dolara więcej niż za euro?
Fot. Pixabay/CC0
Jastrzębi zwrot ze strony Rezerwy Federalnej doprowadził do wyraźnego umocnienia dolara, który kontynuuje swoją szarżę praktycznie na każdym polu. Z drugiej strony mamy problemy wielu gospodarek na świecie, w tym oczywiście strefy euro, która stoi przed dylematem związanym z mocnym spowolnieniem, polityką D.Trumpa, ale wciąż dużym ryzykiem odbicia inflacji.
- Fed zachował się tak, jak się spodziewano, ale mamy najnowsze prognozy ekonomiczne, z których wynika, że gospodarce USA będziemy mieli w 2025 r. nadal solidny wzrost powyżej 2%, niższą stopę bezrobocia i inflację na poziomie 2% - mówi Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB. - Stąd podwyższone oczekiwania członków Fed dotyczące inflacji sprowadzające się do tylko dwóch obniżek stóp procentowym w 2025 r. i jednej bądź dwóch obniżek w kolejnym roku.
Co więcej, jeśli dane będą wypadać zgodnie z prognozami, to stopy nie będą obniżane do połowy roku. Jeśli jednak polityka Trumpa wpłynie na podwyższenie inflacji, a są oczywiście do tego mocne przesłanki, to Rezerwa Federalna może już stóp procentowych nie obniżyć, czyli Fed ograniczy się po trzech obniżkach stóp wprowadzonych w 2024 r.
Podobne sytuacje mieliśmy 1996, 1998 czy 2019 roku. Fed zakończył wtedy cykle obniżek, ale jednocześnie nie doprowadził do większych problemów na rynkach finansowych. Teraz gospodarka USA jest mocna i najprawdopodobniej może w dalszym ciągu rozwijać się na podobnym poziomie, nieco powyżej 2% bez dalszych obniżek stóp procentowych. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku strefy euro.
Patrząc na strefę euro, kwartalny wzrost w ujęciu rocznym powyżej 1% ostatni raz miał miejsce w II i III kwartale 2021 r. i wynikał tylko i wyłącznie z niskiej bazy z 2020 r., kiedy mieliśmy największy atak pandemii. Przedłużając tę historię, ostatni raz wzrost powyżej 1% w kwartale mieliśmy w 2006 roku. Oczywiście jeżeli popatrzymy sobie na perspektywę całego roku, to wzrost nie wygląda tak źle. Niemniej wciąż jest to słabsza postawa, niż ma to miejsce w przypadku Stanów Zjednoczonych.
Strefa euro stoi przed ryzykiem wprowadzenia ceł handlowych przez D.Trumpa i ponownego uderzenia w europejski przemysł. Jednym ze sposobów na uratowanie sytuacji jest szybsza obniżka stóp procentowych, choć oczywiście ryzykiem jest powrót inflacji. Z drugiej strony potencjalnie jest szansa na obniżki cen paliw w przyszłym roku, co utrzyma inflację w ryzach.
Jeśli EURUSD faktycznie spadnie do parytetu, podniesie to konkurencyjność europejskiej gospodarki na tle międzynarodowym. Czy w takim razie parytet na EURUSD jest czymś złym? Biorąc pod uwagę obecne problemy na Starym Kontynencie, może okazać się, że dalszy spadek kursu może być nawet czymś pożądanym. Z drugiej strony do tego poziomu nie brakuje w zasadzie zbyt wiele. EURUSD notowany jest już poniżej poziomu 1,0400.
- Istnieją silne przesłanki ku temu, że para EURUSD spadnie ponownie poniżej parytetu, a mieliśmy taką sytuację w 2022 r., a wówczas za dolara płaciliśmy 5 zł, a za euro 4,95 zł – komentuje ekspert XTB. – Tak wysokich poziomów raczej nie powinniśmy się spodziewać, ale jest duże prawdopodobieństwo, że dolar będzie droższy w Polsce niż euro.
Liderem wzrostów na rynku FX jest dolar amerykański, a drugą walutą o najwyższej, nominalnej stopie zwrotu względem innych głównych walut jest funt brytyjski. Mimo trwającego cyklu obniżek stóp procentowych w Wielkiej Brytanii, retoryka Banku Anglii zwraca się ku bardziej zachowawczej dynamice luzowania polityki monetarnej, co funtowi pomaga w średnim terminie. Gdyby nie wcześniej wspomniana reakcja na wybory w USA, to właśnie GBP miałby szansę sięgnąć pozycji lidera nominalnej stopy zwrotu w 2024 roku (para GBPUSD straciła w tym roku blisko 0,5%).
Po drugiej stronie zestawienia mamy waluty Antypodów oraz jena japońskiego. Waluta Japonii dokonała nagłego zwrotu, po tym jak wstępne decyzje o zdeterminowanym podwyższaniu stóp procentowych przerodziły się w okres czekania i jedynie analizowania dostępnych na rynku danych. W krótkim terminie perspektywy dla JPY nie wydają się zbyt dobre, a para USDJPY zyskała w 2024 r. blisko 10%.
Sytuacja techniczna względem dolara australijskiego oraz dolara nowozelandzkiego wygląda bardzo podobnie do tej widocznej w przypadku funta. Wpływ wyborów w USA przewyższył wpływ zachowawczej polityki RBA i zepchnął AUD na najniższe poziomy obserwowane od października 2022 roku (para AUDUSD straciła w tym roku blisko 8.5%). W przypadku NZD skala spadku od września jest większa i to wraz z kilkoma obniżkami stóp RBNZ ugruntowało pozycję niechlubnego lidera spadków wśród walut państw wysokorozwiniętych (para NZDUSD straciła w tym roku blisko 11%).
Wydaje się, że skala potencjalnych wzrostów dolara amerykańskiego nie powinna być już tak duża jak w 2024 r. Rynek jastrzębie nastawienie Fed zdążył już wycenić. Waluty Antypodów oraz jen mogą jednać dalej tracić, co związek ma ze spodziewanymi dalszymi obniżkami stóp w Nowej Zelandii oraz rozpoczęciem tego procesu w Australii. Nieco lepsze nastroje mamy szansę natomiast zobaczyć na rynkach powiązanych z polskim złotym, gdzie jeszcze przez dłuższy czas utrzymywane mogą być relatywnie wysokie stopy procentowe (para USDPLN zyskała w 2024 r. blisko 4,2%).
- Perspektywy są takie, że złoty osłabi się wobec dolara, ale tylko nieznacznie wobec euro, a sytuacja złotego na tle innych walut nie powinna być zła. Słabość czeskiej korony i węgierskiego forinta jest zdecydowanie mocniejsza w porównaniu do złotego, co spowodowane jest tym, że to sytuacja polskiej gospodarki jest lepsza, a w obu tych krajach doszło już do obniżek stóp procentowych w 2024 r., gdy RPP nie zdecydowała się na obniżki i istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tym roku stóp też nie obniży – ocenia M.Stajniak z XTB. – Złoty powinien więc być silniejszy względem innych walut rynków wschodzących. Przewiduję, że w pierwszych miesiącach roku dolar nie powinien być droższy niż 4,15-4,25 zł. Natomiast na kursie EURPLN powinniśmy mieć stabilizację.
MarketNews24