Jak dobrze korzystać z danych w prowadzeniu firmy. Mówi Mateusz Stopa (Solidata)
Rozmowa z dr Mateuszem Stopą z firmy Solidata, socjologiem gospodarki, ekspertem od analizy danych.
Jak ważne są dane w biznesie?
Mateusz Stopa: Współcześnie jesteśmy w erze zalewu danymi. Gdyby popatrzeć historycznie, to w ostatniej dekadzie czy dwóch, wytworzonych zostało 90 proc. obecnie dostępnych danych. Postęp w zakresie informatyzacji wywołał lawinowy przyrost informacji, problemem jest ich analiza i wykorzystanie w procesie decyzyjnym. Bo każdy jakieś dane posiada.
W takim razie jak podejść do analizy danych?
Na początku przejrzeć bazę klientów. To podstawowe źródło informacji o firmie. Klienci potrafią powiedzieć jak usprawnić produkt czy usługę. Ocenią czy wdrożenie czegoś nowego sprawdzi się pod kątem użytkowników.
Jak z analizy danych powinna korzystać administracja publiczna?
W instytucjach publicznych mamy pod tym kątem rewolucję. Na przykład samorządy sięgają po dane i potrzebują ekspertyz przed rozpoczęciem wielomilionowych inwestycji. Zwłaszcza, że środki pozyskiwane z Unii Europejskiej stwarzają restrykcyjne wymogi w zakresie takich ekspertyz. Skończyło się już dowolne inwestowanie, budowanie tylko po to, by coś po sobie zostawić. Teraz każda inwestycja musi być uzasadniona w sposób racjonalny, konieczne są konsultacje, weryfikowanie pomysłów, szereg rozmów z mieszkańcami i z ekspertami, a także wiązanie wyników konsultacji z dokumentami strategicznymi. W tym się właśnie specjalizujemy. Dajemy klientom czy to firmie, czy to samorządowi czy organizacji pozarządowej narzędzie, które wzmocni i usprawni proces decyzyjny konkretnymi wnioskami wynikającymi z analizy danych.
A konkretne realizacje, gdzie stosowana była wasza metodologia?
Dla samorządu województwa podkarpackiego realizowaliśmy koncepcję rewitalizacji głównego szlaku beskidzkiego w granicach województwa podkarpackiego. Naszym zadaniem było pozyskanie danych zastanych, zorganizowanie szeregu konsultacji z ekspertami (przewodnikami, Stowarzyszeniem Główny Szlak Beskidzki i przedstawicielami gmin na terenie których przebiega szlak. Chcieliśmy się dowiedzieć jaka jest ich wizja, jakim zasobem jest dla nich szlak, jakimi produktami chcą go obudowywać, jakie dostrzegają problemy. To pozwoliło wypracować spójną wizję dla całego podkarpackiego odcinka szlaku. A ten szlak na swoim przebiegu jest zróżnicowany, bo czym innym jest Beskid Niski, a czym innym Bieszczady.
Inny przykład to udział budowa i rozwój zaawansowanego produktu Blue Valley Wiślanym Szlakiem. Opracowywany jest on przez cztery województwa (Podkarpackie, Lubelskie, Mazowieckie i Świętokrzyskie). Naszym zadaniem było opracowanie metodologi monitoringu szlaku, na ile jest rozpoznawany przez odbiorców i potencjalnych odbiorców, jak oceniany przez tych, którzy skorzystali z tej oferty.
Od kilku lat wspieramy badania wizerunku województwa podkarpackiego i badania ruchu turystycznego. W branży turystycznej szalenie ważne są takie informacja pozwalają projektować nowe usługi i produkty, reagować na zapotrzebowanie, udoskonalać ofertę, bo trendy szybko się zmieniają.
Czyli samorządowcy powinni mieć podejście jak przedsiębiorcy?
W samorządowych inwestycjach ważne jest pokazanie, jak one wpływają na otoczenie. Na ile zaspokaja potrzeby mieszkańców, jakie dzięki nim otwierają możliwości, jak wpłyną na jakość życia.
Koszty ekspertyzy są ułamkiem wartości inwestycji. Lepiej mieć solidne argumenty za i przeciw, pozwoli na zrealizowanie inwestycji w sposób płynny.
Wiele było inwestycji, np. rewitalizacje, których wykonanie czy sensowność mieszkańcy oceniają krytycznie. Coś odnowiono, położono kostkę, coś zbudowano. Ale z jakiegoś powodu ludzie nie chcą z tego korzystać.
Przy rewitalizacji ważnym jest, by nie był to proces odgórny, narzucony przez samorząd. Jeśli ludzie nie czują się uczestnikami takiego procesu, to wszystko kończy się porażką, jest niszczone. A jeśli do decydowania jest włączona społeczność lokalna, wzmocniona jet jej podmiotowość, to mieszkańcy czują się współwłaścicielami, są współodpowiedzialni za to, co powstało.
Dwa lata temu byłem Norwegii na stypendium. Pracowałem w zespole, który badał postawę mieszkańców wobec budowy podziemnego magazynu dwutlenku węgla. Dzięki temu etap konsultacji i dzięki naszje pracy inwestycja została lepiej zaprojektowana i cieszy się poparciem mieszkańców.
A jeśli wasza analiza pokaże, że ludzie nie chcą jakiegoś projektu?
Oczywiście, może się tak zdarzyć. Często informacja zwrotna po konsultacjach jasno pokazuje, że inwestycja jest niepotrzebna. Ale to nie jest porażka samorządu czy porażka inicjatorów. To daje oszczędności w budżecie, pozwala przesunąć pieniądze na coś rzeczywiście potrzebnego, oczekiwanego i akceptowanego.
W zeszłym roku jako ekspert brałem udział w badaniu organizowanym przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej. W jednym z samorządów ambicją było wybudowanie obiektu sportowego. Ale część radnych i mieszkańców oceniała to jako projekt wyłącznie ambicjonalny, nadwerężający budżet, zlokalizowany ponadto na obszarach zalewowych. Parcie samorządu antagonizowało społeczność lokalną, a przecież konflikt nikomu nie służy.
Warto pamiętać, że gdy dostarczamy rzetelnych danych, to debata publiczna zyskuje. Gdy taka analiza pokaże bezsensowność przedsięwzięcia, to lepiej z niej zrezygnować, albo prowadzić je inaczej.
Mówił pan wcześniej, że inwestycje muszą być przemyślane. Ale zapewne słyszał pan o strategiach opracowywanie pod inwestycje, albo robionych tylko po to, by taki dokument stał na półce urzędu.
Oczywiście, znam takie przypadki. Profesor Jadwiga Staniszkis pisała o asymetrii racjonalności, która skutkowała tym fetyszysowaniem strategii. Ta wybitna uczona zauważyła, że proces myślenia rodem z PRL zderzał się w pewnym momencie z nową, „unijną” już rzeczywistością, z wymogiem realistycznego planowania swoich działań. Dlatego powstawały w urzędach różne plany rozwoju lokalnego czy strategie, które nigdy nie były realizowane. Po 20 latach w Unii Europejskiej, włodarze samorządów już dbają by plany weszły w życie. Muszą być więc tak przygotowane, by ich zapisy były „wdrażalne”.
Podam jeszcze jeden przykład z pogranicza samorządu i gospodarki. Włodarze gmin otaczających duże miasto, mieli wiele zastrzeżeń do organizacji transportu miejskiego, do kursowania autobusów obsługujących podmiejskie miejscowości. Ale po merytorycznej dyskusji, prezentacji samych danych i ich analizy, przyjęli argumenty władz miasta i miejskiego przewoźnika.
To samo dotyczy strategii dla biznesu, dla mniejszych i większych firm. Nie można już prowadzić działalności bez dokładnego rozpoznania rynku, kierując się tylko intuicją albo kopiując podpatrzone gdzie indziej rozwiązania.
To wróćmy do biznesu. Co oferujecie firmom?
Zapewniamy analizy nowego rynku, analizę zachowań i oczekiwań klientów, pokazujemy jaką odbiorcy mogą zaakceptować cenę. Mamy też duże doświadczenia we wdrażaniu produktów i usług innowacyjnych. Firmy pytają nas jak usystematyzować pewne pomysły, jak przekształcić idee, tak by spotkało się z zainteresowaniem dotychczasowych klientów i pozwoliło zyskać nowych.
Mamy dosyć szeroki zakres działania, ostatnio włączaliśmy się w proces opracowania algorytmu pod aplikację. Analizowaliśmy jakie wymogi ma mieć aplikacja, by spełniała oczekiwania zamawiającego i jego klientów.
Ile osób liczy zespół Solidata?
Pracujemy na zasadzie projektowej. Do każdego projektu dobieramy ekspertów i praktyków w danej dziedzinie, ekspertów zewnętrznych, których pracę koordynujemy. Na przykład stale współpracujemy z różnymi specjalistami od turystyki czy marketingu. Jeśli potrzebne są badania ankietowe, to współpracujemy z Ogólnopolskim Panelem Badawczym Ariadna,
Podsumowując, nasza oferta to nie „wysoka sztuka”, ale też nie „zestaw standardowy”. Plasujemy się pośrodku, jako rzemieślnicy. Oferujemy rozwiązania szyte na miarę, ale zapewniające efekt. A jakość w stosunku do ceny dajemy możliwie najwyższą.
Materiał partnera https://solidata.pl/