Raport na temat polskiego eksportu
Eksporterzy z Polski nie boją się wchodzić na nowe, egzotyczne rynki ani uruchamiać produkcji poza krajem. Co ciekawe już prawie 40 proc. eksportu realizują poza UE, w niemal całej Ameryce Łacińskiej, Afryce i krajach Azji – wynika z ostatniego badania „Allianz Trade Global Survey 2023”.
Fot. Pixabay/CC0
W nowym raporcie „Allianz Trade Global Survey 2023” ubezpieczyciel przyjrzał się kondycji i perspektywom eksporterów w siedmiu krajach – USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii i Polsce, przeprowadzając badanie na grupie ok. 3 tys. firm prowadzących działalność eksportową i mających zakłady produkcyjne zlokalizowane w innych krajach.
– Obraz polskiego eksportera na tle innych krajów Europy Zachodniej jest interesujący. Jak się okazuje, nasi eksporterzy to zwykle firmy większe niż przedsiębiorstwa z Niemiec, Francji, Włoch czy Hiszpanii. W Polsce sukces w eksporcie osiągają głównie firmy duże albo o rocznych przychodach plasujących się w górnej średniej. Natomiast jeśli spojrzymy na firmy niemieckie, francuskie czy włoskie, tam jest dużo więcej eksporterów wśród firm średniej wielkości – mówi agencji Newseria Biznes Tomasz Starus.
Jak wyjaśnia, jest tego kilka przyczyn.
– Z jednej strony polska gospodarka jest wolnorynkowa od nieco ponad 30 lat, a w Unii jesteśmy od niecałych 20, więc czas na rozwój był dość krótki. Z drugiej strony jest pewnie tak, że firmy, które były odpowiednio duże, w momencie kiedy wstępowaliśmy do UE, po prostu wskoczyły do tego pociągu i mocno zyskały. Natomiast te, które teraz chciałyby się rozwinąć w eksporcie, mają już trochę trudniej, bo rynki są już trochę zagospodarowane – mówi prezes Allianz Trade.
Polscy eksporterzy są bardzo skuteczni w międzynarodowej wymianie handlowej. Odzwierciedla to udział eksportu w całości ich przychodów – 30 proc. ankietowanych firm z Polski stwierdziło, że eksport odpowiada za ponad połowę ich przychodów, podobnie jak przedsiębiorcy w innych krajach (średnia z badań to 31 proc), uczestniczących przecież zdecydowanie dłużej w rywalizacji na międzynarodowych rynkach. Szybko nadgoniliśmy dystans do nich. Co ciekawe z badania wynika również, że domeną polskich eksporterów – wbrew powszechnej opinii – wcale nie jest górnictwo, energetyka czy wydobywanie i produkcja surowców. Taką działalność prowadziło tylko 2 proc. ankietowanych przedsiębiorstw. Stosunkowo duży odsetek firm działa natomiast w branżach przetwórstwa żywności, przemysłu drzewnego i rolnictwa (jak m.in. Hiszpania, ale też Niemcy).
– Dotychczas wydawało się – co pokazywały też poprzednie badania – że eksportujemy przede wszystkim do krajów Unii Europejskiej. Natomiast w tej chwili Europa wciąż jest co prawda naszym głównym partnerem handlowym, ale jednak znaczna część – bo już blisko 40 proc. całości eksportu – polskie firmy realizują poza UE. Są obecne w niemal całej Ameryce Łacińskiej, Afryce i wielu krajach Azji – wymienia Tomasz Starus.
Jak wskazuje, polscy eksporterzy są bardzo świadomi i nowocześni w wykorzystaniu narzędzi marketingowych, cyfryzacji sprzedaży i budowaniu swojej strategii rozwoju. Nie budują swojej przewagi – jak to bywało wcześniej – wyłącznie na niskich kosztach siły roboczej. Przedsiębiorcy nie boją się też wchodzić na nowe, egzotyczne rynki ani uruchamiać produkcji poza krajem macierzystym. Aż 78 proc. badanych firm z Polski wskazało, że ponad połowa ich produkcji (ogółem lub komponenty) jest ulokowana poza macierzystym rynkiem. Ten odsetek okazał się najwyższy spośród wszystkich badanych gospodarek Zachodu, gdzie średnio 72 proc. przedsiębiorstw deklarowało, że realizuje większość swojej produkcji poza rodzimym rynkiem.
– Bardzo istotny jest fakt, że polskie firmy zajmują się nie tylko prostą wysyłką towarów czy usług za granicę, ale też przeszły dość dużą internacjonalizację łańcuchów dostaw. Niemal 80 proc. z nich mówi, że ponad połowa wsadu do ich produkcji idącej na eksport pochodzi z zagranicy. Ewentualnie ich eksport to nie jest tylko produkcja w Polsce i wysyłka za granicę, ale również budowanie fabryk w krajach docelowych, ewentualnie przejmowanie konkurentów z tych rynków – mówi ekspert. – To oznacza, że polskie firmy bazują już nie tylko na taniej sile roboczej, ale faktycznie się globalizują w obie strony, jeśli chodzi o dostawy i sprzedaż. Z jednej strony to dobrze, bo one dojrzewają i wykorzystują szanse, a z drugiej rodzi to pewne ryzyka. bo im bardziej jesteśmy zglobalizowani, w tym większym stopniu kryzys czy szok w dowolnym punkcie świata wpływa na to, czy i w jaki sposób jesteśmy w stanie działać.
Jak wynika z badania „Allianz Trade Global Survey 2023”, polscy eksporterzy – mimo trudniejszego otoczenia rynkowego – pozostają dość optymistyczni. 70 proc. z nich ocenia, że w tym roku ich przychody z eksportu będą wyższe niż w poprzednim (choć ten odsetek spadł o 10 pkt proc. r/r). Większość skupia się też na konsolidacji dotychczasowych osiągnięć i optymalizacji sprzedaży na już zdobytych rynkach – 2/3 przedsiębiorstw zamierza zwiększyć inwestycje w krajach, w których już są obecne. Z drugiej strony, choć chęć ekspansji na nowe rynki spada, to wciąż ma ją w planach blisko połowa rodzimych eksporterów.
– Wśród głównych obaw polscy eksporterzy wymieniają oczywiście aktualne ryzyka geopolityczne, czyli problemy z ewentualnym ściągnięciem należności wynikające z zawirowań politycznych bądź będących pokłosiem kłopotów w zupełnie innej części świata. Jako zagrożenie dla swojej produkcji i rentownej działalności częściej niż w innych krajach wskazują także obawy o dostępność pracowników (obawia się tego aż 25 proc. badanych polskich eksporterów). Widać więc, że Polska oczami samych przedsiębiorców nie jest już rezerwuarem taniej siły roboczej, polskie firmy straciły ten atut i na to muszą uważać, bo to wpływa też lokalnie m.in. na kondycję ich poddostawców i kontrahentów – mówi Tomasz Starus
Drugi powód obaw to ryzyko opóźnień w płatnościach. Wskazuje na to 42 proc. badanych, podczas gdy rok wcześniej było to 31 proc. Eksporterzy już dziś zauważają, że terminy płatności się wydłużają znacznie bardziej niż wcześniej, co oznacza, że firmy – w obliczu drogich kredytów bankowych – finansują się tańszym kredytem kupieckim.
– Z punktu widzenia eksportera, który tego kredytu kupieckiego musi udzielać, to jest ból głowy, bo trzeba na to w jakiś sposób zarobić albo te pieniądze pożyczyć. Im odleglejszy jest kraj, do którego eksportujemy, im bardziej się różni od naszego rodzimego kulturowo i prawnie, tym większe mogą być trudności w ewentualnym odzyskaniu należności. Tu można jednak skorzystać z produktów bankowych, gwarancji czy ubezpieczenia należności – i przedsiębiorcy to oczywiście robią – mówi prezes Allianz Trade