WSIiZ w Rzeszowie obchodzi jubileusz 25 lat działania
RZESZÓW.
Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie powstała w 1996 roku. Była kolejną inicjatywą grupy ludzi skupionych wokół profesora Tadeusza Pomianka, głownego pomysłodawcy, współzałożyciela Stowarzyszenia Promocji Przedsiębiorczości i Rzeszowskiej Szkoły Menadżerów. Jak mówi po latach Tadeusz Pomianek, obecnie prezydent WSIiZ, pracując na państwowej uczelni obserwował wiele razy marnowanie potencjału ludzkiego.
- Nie żałuję swojej decyzji – mówi założyciel.
Prof. Andrzej Rozmus, prorektor ds. nauczania zwraca uwagę na fakt, że wiele np. uczenie online, zostało przez WSIiZ wprowadzone już dawno, dlatego ubiegłoroczne zarządzenia rządu w tej sprawie nie było dla uczelni zaskoczeniem.
Rzeszowska uczelnia pracuje na kolejnymi rozwiązaniami w tej spawie, np. Wirtualizacja sal – możliwość kształcenia równocześnie w salach, ale też zdalnego. Jednak profesorowie Rozmus i Pomianek
- Łączenie wielu dziedzin w badaniach to nasza specjalność – mówi prof. Agata Jurkowska-Gomułka, prorektor ds. nauki.
W latach 90-tych powstało wiele uczelni prywatnych. Cześć z nich już zaprzestała działalności, inne zamierają. Prezydent Tadeusz Pomianek wymienia - w jego ocenie - przyczyny sukcesu uczelni prywatnych, w tym WSIiZ.
- To dywersyfikacja źródeł przychodów, sama nauka i kształcenie to za mało, konieczna jest wspoółpraca z otoczeniem, z gospodarką – tłumaczy współzałożyciel WSIiZ. - Jeśli naukowiec ma aktualną wiedzę, łączy teorię z praktyką i ma jeszcze umiejętności dydaktyczne, to wszystko jest praktyczne. U nas poza dydaktyczne zapewniają 55 proc. przychodów. To usługi na rzecz gospodarki, projekty finansowane z Unii Europejskiej, które dają możliwości zatrudnienia kadr. To zresztą wspólny problem uczelni publicznych i niepublicznych. A 90 proc. ma przychody na poziomie poniżej 10 proc. Czli ich potencjał naukowy jest więcej niż skromny.
Profesor Pomianek odniósł się także do system finansowania szkolnictwa wyższego. Dzisiaj uczelnie niepubliczne nie mają dotacji, ale mają skromne środki na działalność naukową.
- U zarania uczelni niepublicznych, popełniono błąd. System powinien być tak skonstruowany, by pieniądze szły za jakością niezależnie kto założycielem – ocenia prof. Tadeusz Pomianek. - Z jednej strony pełną dotacja, z drugiej bazowanie na czesnym i oszczędzanie na każdym kraku, to rodzi patologię w obydwu sektorach. To dalej trwa jeśli chodzi o finansowanie nauki.
Przypomniał, że były takie uczelnie, które dostawały środki infrastrukturę na na poziomie kilkuletnich przychodów, skutkiem czego nie miały szans skonsumować inwestycji, nie miały pieniędzy na personel i na kadrę naukową.
Dotacje na potencjał technicznych 14 mld zł, niepubliczne 0,6 proc.