Branża fitness bliska bankructwa
Funkcjonowanie branży fitness staje pod wielkim znakiem zapytania. W połowie marca, gdy obiekty sportowe liczyły na największe zainteresowanie klientów, 3,5 tys. klubów musiało z powodu pandemii zamknąć drzwi. 100 tys. pracowników zastanawia się, co będzie dalej, a ponad 3 mln osób korzystających z tych usług siedzi w domach.
Fot. Pixabay/CC0
Na starcie zmagań z koronawirusem dwie trzecie firm fitness jest w złej lub słabej kondycji finansowej, a co 25. firma ma zaległości wobec banków i partnerów biznesowych. Suma zaległości to 93 mln zł - wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska.
W Polsce istnieje ok. 10 tys. różnego rodzaju obiektów sportowo-rekreacyjnych, w tym około 3,5 tys. to kluby fitness. Pracuje w nich na różnego rodzaju umowach ponad 100 tys. osób, a członkostwa w klubach fitness ma wykupione ponad 3 mln osób, co daje blisko 4,2 mld zł przychodów w ciągu roku. Dodatkowo z oferty klubów fitness, siłowni i innych obiektów sportowych, takich jak baseny, korzysta również ok. 1,2 mln użytkowników pracowniczych kart sportowych. Badania „The European Health Fitness Market” uznawały polską branżę fitness za perspektywiczną. Wpływ na to miał między innymi postępujący rozwój infrastruktury, rosnące zapotrzebowanie na zdrowy styl życia, a także wspieranie aktywności fizycznej przez wielu pracodawców.
Dziś pandemia koronawirusa zahamowała pozytywne trendy w tym sektorze. – Poza załamaniem związanym z koniecznością zamknięcia wszystkich obiektów, branża wkrótce odczuje także destrukcyjny wpływ innych czynników gospodarczych, w tym zmniejszenia popytu inwestycyjnego, spadku tempa wzrostu PKB i zachwiania decyzji zakupowych Polaków, którzy bardziej niż wcześniej będą się liczyć z każdą złotówką – informuje Polska Federacja Fitness.
Według jej danych głównym źródłem przychodów obiektów sportowych jest sprzedaż karnetów. W momencie zamknięcia siłowni część klientów rezygnuje z karnetów lub je zawiesza. Nie ma też mowy o pojawieniu się nowych klientów. Część przedsiębiorstw już w pierwszych cięciach kosztów zrezygnowała z dofinansowywania kart sportowych swoim pracownikom. Dodatkowo zblokowane kwarantanną obiekty muszą też zwrócić pieniądze za drugą połowę marca br., kiedy nie były dostępne. A koszty stałe, które muszą być ponoszone niezależnie od faktu zamknięcia obiektów: czynsze, wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na umowę o pracę oraz dzierżawa i leasing sprzętu, pozostają. Stanowią około 70 proc. wszystkich kosztów operacyjnych branży.
Co 25. firma z branży ma problemy finansowe
Jak wynika z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie BIK, na koniec marca w branży zajmującej się Działalnością sportową, rozrywkową i rekreacyjną, gdzie według statystyk mieści się szeroko pojęta działalność fitness, zaległości miało niecałe 4 proc. podmiotów. Oznacza to, że płatności opóźnione o co najmniej 30 dni na kwotę min. 500 zł wobec partnerów biznesowych i banków wykazywała co 25. firma prowadząca obiekty sportowe. Łączna kwota zaległości 1476 tego typu przedsiębiorstw (aktywnych, zawieszonych i zamkniętych firm, które bierzemy pod uwagę w zestawieniu) przekroczyła 93 mln zł. To obraz sprzed pandemii, bo statystyki dotyczące zaległości uwzględniają co najmniej 30 dniowe opóźnienia w rozliczeniach B2B. Kłopoty wywołane koronawirusem będą więc widoczne w zaległościach firm najwcześniej w maju. Na tle ogółu gospodarki, fitness przynajmniej przed pandemią prezentował się nieźle, bo odsetek niepłacących na czas wszystkich przedsiębiorstw był wyższy i wynosił 5,8 proc. wobec 3,9 proc. wśród firm fitness. Na dodatek, gdy w całej gospodarce kwota zaległości cały czas rosła, w „branży sportowej” zmalała przez pięć kwartałów o jedną dziesiątą.
Źródło: BIG InfoMonitor i BIK
Przeważa raczej słaba kondycja
I zapewne sytuacja poprawiałaby się dalej, gdyby nie wybuch epidemii koronawirusa. Prawdopodobieństwo, że w niesprzyjających warunkach wiele firm z tej branży nie przetrwa, jest całkiem spore. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez wywiadownię gospodarczą Bisnode Polska, około dwóch trzecich prowadzących kluby i obiekty sportowe oraz obiekty służące poprawie kondycji fizycznej weszło w okres pandemii w złej i raczej słabej kondycji finansowej.
Źródło: Bisnode Polska
- Bardzo dobra koniunktura gospodarcza, moda na sport i rosnące dochody konsumentów pomagały temu biznesowi wchodzić powoli na wyższe szczeble kondycji finansowej. Pandemia przerwała tę wspinaczkę. Co dalej stanie się z finansami tej branży, pokażą kolejne miesiące. W danych dotyczących nieopłaconych w terminie zobowiązań na rzecz dostawców i instytucji finansowych m.in. banków oraz firm leasingowych skutki będzie widać najwcześniej około maja – zaznacza Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. - Zgodnie z warunkami zgłaszania przeterminowanych zobowiązań do Biur Informacji Gospodarczej, by wpisać dług musi on być opóźniony o min. 30 dni od wyznaczonego na fakturze terminu, a przed wpisem wierzyciel ma też obowiązek wysłać dłużnikowi wezwanie do zapłaty. Od wysłania zobowiązany jest poczekać 30 dni, by dać szansę dłużnikowi na spłatę. Wprawdzie wezwanie można przekazać przed upływem 30-dniowego terminu przeterminowania wymaganego do zgłoszenia dłużnika do rejestru, ale nawet w takiej sytuacji informacje o braku płatności w marcu pojawią się w rejestrze dłużników najwcześniej w maju – tłumaczy Sławomir Grzelczak.
Sport i rozrywka z powodu pandemii ucierpiały najszybciej
Jak wskazują eksperci z tej branży, wyłączenie obiektów sportowych z działalności nawet na jeden miesiąc, powoduję lukę w przychodach, którą trudno będzie nadrobić, przy jednoczesnej konieczności pokrycia kosztów stałych za ten czas. Konsekwencje kryzysu dopiero nadejdą. Branża przewiduje, że w wyniku epidemii jej przychody będą o ok. 40 proc. niższe niż rok wcześniej i to pod warunkiem, że wprowadzone zakazy i izolacja będą miały charakter jednorazowy i zakończą się przed czerwcem. Jeśli epidemia będzie jednak miała swoją drugą falę jesienią, przychody zmniejszą się o ponad połowę.
- Koronawirus zamroził branżę fitness w Polsce. Straty już teraz wylicza się na 400 mln zł, bez pracy zostało ok. 80 tys. osób. Tarcza antykryzysowa pomoże klubom i siłowniom tylko w niewielkim stopniu. Dla branży kluczowe koszty to czynsze. Tymczasem są z nich zwolnione tylko kluby znajdujące się w galeriach handlowych, te zaś stanowią maksymalnie 15 proc. rynku. Oczekujemy zapisu, który pozwoli umorzyć czynsze najmu na wszystkich powierzchniach, które straciły 100 proc. przychodu. Inaczej branżę czeka fala bankructw – przestrzega Tomasz Napiórkowski z Polskiej Federacji Fitness.
Sport i rozrywka z powodu pandemii ucierpiały najszybciej, bo to właśnie te sektory jako pierwsze zostały dotknięte zakazem gromadzenia. Widmo bankructwa zajrzało w oczy klubom sportowym. Podobnie jest z teatrami, kinami czy innymi placówkami związanymi z rozrywką. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że to właśnie tym obiektom jako ostatnim zostanie przywrócona pełna funkcjonalność.