Przymus w Urzędzie Marszałkowskim?
RZESZÓW.
Dziś do rzeszowski redkacji przyszła następującej treści wiadomość:
Szanowni Państwo, nie podpisuję się swoim nazwiskiem ze strachu o pracę. Jestem Urzędnikiem Urzędu Marszałkowskiego, ale oprócz tego jestem zwykłym człowiekiem, dla którego jego wiara jest kwestią prywatną. Dlatego też nie mogę zgodzić się na to co dzisiaj rano stało się w urzędzie. Pracownicy zostali zmuszeni do udziału w mszy św., która obecnie trwa w kościele Farnym. Jest to msza w związku z obchodami Dnia Samorządu Terytorialnego. Po mszy odbędą się dalsze obchody. Początkowo z każdego departamentu w wydarzeniu miała wziąć udział delegacja. Jednak dziś rano wszyscy pracownicy musieli wpisać się na listę czy wezmą udział w obchodach, oczywiście w czasie pracy. Jest to oburzające, że wykonując swoje codzienne obowiązki, jesteśmy zmuszani do udziału w partyjnych imprezach.
Dziś obywały się w Rzeszowie uroczyste obchody Dnia Samorządu Terytorialnego, wśród nich była odprawiane msza święta. Wzięło w niej udział znacznie ponad 100 osób z Urzędu.
Jak wyjaśnia Tomasz Leyko, lista byłą potrzebna, gdyż pracodawca musi mieć udokumentowane wyjście z pracy. Chociaż pracownicy twierdzą, że wczesniej takowych list nie było.
Wśród licznych pytanych przez portal gospodarkaPodkarpacka.pl pracowników, nikt nie potwierdził przymusu. Dotyczy to zarówno osób, które brały udział w nabożeństwie, jak tych, które zostały przy biurkach.
Co samych motywacji udziału w mszy św., były one różne.