Debata w sprawie Marka Ordyczyńskiego
RZESZÓW. Prawie trzy godziny radni i posłowie wypowiadali się w sprawie możliwości odwołania dyrektora Podkarpackiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Pierwszy z lewej Marek Ordyczyński. Następnie Teresa Kubas-Hul, Iwona Kołek i Sławomir Miklicz. Fot. Michał Mielniczuk
Dziś (poniedziałek, 4 stycznia 2016) sejmik województwa zebrał się na nadzwyczajną sesję. Punkt właściwie jeden – "Podjęcie uchwały w sprawie wyrażenia stanowiska w przedmiocie zamiaru odwołania z funkcji dyrektora rzeszowskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa radnego Marka Ordyczyńskiego”.
Na sesję przyszli liczni parlamentarzyści (z Prawa i Sprawiedliwości: Wojciech Buczak, Anna Schmidt-Rodziewicz, Józefa Hrynkiewicz, Andrzej Matusiewicz, z Platformy Obywatelskiej: Krystyna Skowrońska, Zdzisław Gawlik i Marek Rząsa, ponadto był były poseł Jan Tomaka, szef PO w województwie podkarpackim).
Jeszcze przed rozpoczęciem właściwych obrad, podczas ustalania porządku obrad radny Sławomir Miklicz z Platformy Obywatelskiej pytał ile osób podpisało się pod wnioskiem o zwołanie sesji nadzwyczajnej bo na dostarczonej kopii wniosku doliczyć się można 20 lub 21 podpisów, z czego część nieczytelnych. Odczytanie i sprawdzenie zajęło kilka minut. Okazało się, że podpisy złożyło 18 radnych – wszyscy z klubu PiS.
Z kolei radna Teresa Kubas-Hul stwierdziła, że nie dostała zawiadomienia o dzisiejszej sesji, a informację dostała od innego z radnych. Przewodniczący sejmiku Jerzy Borcz zapewnił, że „sejmik uczynił wszystko w tej sprawie.
Sławomir Miklicz pytał też, kto jest referentem uchwały, bo – jego zdaniem nie było to napisane.
- To skandal. Radni Platformy próbują obstrukcji – skomentował radny Jerzy Cypryś, przewodniczący klubu Prawo i Sprawiedliwość, referent uchwały.
- W czym tu jest skandal, że pytamy – odpowiadał Sławomir Miklicz.
Radna Lidia Błądek (niezależna) zwróciła uwagę, że – jej zdaniem - wypowiedzenie rozwiązujące stosunek pracy i wypowiedzenie zmianiające stosunek pracy
- Prosiłbym o wycofanie tego pytania, bo nie odnosi się do porządku obrad – skomentował marszałek Władysław Ortyl. - Nie mamy mechanizmu wyłączenia mikrofonu.
***
W dyskusji przeciwko odwołaniu Marka Ordyczyńskiego wypowiedział się radny Wiesław Lada (Polskie Stronnictwo Ludowe)
- To człowiek kompromisu, dialogu – mówił . - Pozbawianie pracy dziś spotka kolegę Marka, a jutro kogoś innego, każdego z nas. Pytam, jakie sa faktyczne powody odwołania.
Sam radny Ordyczyński stwierdził, że jest świadomy, tego, iż następuje wymiana kadr i z pokorą przyjmę odwołanie z funkcji dyrektora.
- Nie chcę robić z siebie męcznnika i cierpiętnika ale chciałby, by odwołaniu towarzyszyła odrobina szacunku - mówił. Chciałbym by moi wyborcy wiedzieli za co mam być odwołany.
Przypomniał, że za jego kadencji w województwie podkarpackim powstało 49 grup producenckich. Zapewnił, że nikogo nie zwalaniał z pracy, a odwoływanym kierownikom proponował - To efekt wspólnego działania, ale też otwartości, życzliwości umiejętności pracowników - wyjaśniał. - Mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku wobec województwa podkarpackiego.
Jerzy Cypryś stwierdził: „czytam między wierszami, że kwestionuje prawo szefa do doboru współpracowników”.
- Przez szacunek dla Marka Oryczyńskiego zamknijmy tę dyskusję - postulował
Czesław Łączak z Prawa i Sprawiedliwości sugerował, że zatrudnienia w ARiMR były związane z członkostwem w PSL i PO.
- Na pana stanowisko może przyjść dyrektor jeszcze lepszy od pana - dodał.
Radny Miklicz stwierdził, że wystąpienie radnego Łączaka nie licuje z mandatem radnego.
- Państwo radni z ogromnym uznanie wypowiadali się o pracy radnego Ordyczynskiego. Padały takie głosy Dobrze, że Ewa nie zagłosowała „za” - stwierdził Miklicz, powołując się na nieformalne rozmowy. - To przez lenistwo zarządu i przewodniczącego sejmiku ten punkt nie znalazł się w porządku poprzedniej sesji. A zaraz (w przerwie) podpisywaliście wniosek o zwołanie następnej sesji.
Dodał, że w uchwale są trzy błędy (chodziło o błędną nazwę instytucji „rzeszowski” zamiast „podkarpacki”
- Jego broni praca, to co inni mówią, to, co wy mówicie w kuluarach – dodał Sławomir Miklicz.
Przeciwko pozytywnemu zaopiniowaniu odwołania wypowiadali się także Stanisław Bartman i Władysław Stępień (obydwaj z PSL) oraz Teresa Kubas-Hul i Iwona Kołek z Platformy Obywatelskiej. Podnosili m.in. argument braku uzasadnienia do odwołania, czy o „głodzie stanowisk”.
Z kolei posłanka Krystyna Skowrońska przypomniała przypadki związanych Krystyny Wróblewskiej, Janusza Hamryszczaka i Józefa Frączka, szefów jednostek podległych samorządowi województwa, którzy nie stracili pracy po zmianie układu w sejmiku. Wymieniła też Jerzego Borcza, który po przeszedł z Platformy do Prawa i Sprawiedliwości, a pracował nadal jako w Agencji Rolnej Skarbu Państwa (właściwie Agencji Nieruchomości Rolnych – przyp. red.)
Marszałek Władysław Ortyl odpowiadając na wypowiedzi radnych i posłanki Skowrońskiej PiS jako formację „nie głodną stanowisk, ale głodną demokracji”.
- Każdy musi się pogodzić z wynikiem wyborów, z odwołaniem – mówił marszałek.
Zwracając się do Marka Ordyczyńskiego stwierdził, że obecnie kilka razy zmienia się miejsce pracy, to jest norma. Dodał, że w takiej sytuacji ważne jest sposób odejścia „jak się ktoś trzyma blatu”, to negatywnie jest oceniane przez przyszłych pracodawców.
- Nie można się przyspawywać, przyzwyczajać, do gaży do klimatyzacji – kontynuował Władysław Ortyl. - Was zgubiło wasze butne zachowanie, które jeszcze tu pokazujecie
Komentując pracę zawodową dyrektora oddziału ARiMR-u, zwrócił uwagę na niską wydajność z hektara w podkarpackim rolnictwie.
Z marszałkiem podjęła polemikę radna Lidia Błądek twierdząc, że powinna liczyć się wydajność tylko jakość żywności.
Posłanka Anna Schmidt-Rodziewicz zastrzegła, że nie śledziła pracy dyrektora Ordyczyńskiego, ale jej zdaniem stanowisko objął dzięki temu, że był członkiem PO.
Radni PiS przypominali, że koalicja PO i PSL także zwalniałą urzędników. Podawano przykłady Kazimierza Ziobro, którego chciano zwolnić z Powiatowego Urzędu Pracy w Jarosławiu i Józefa Wyskiela, zwolnionego z Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
***
Teresa Kubas-Hul próbowała wprowadzić uchwałę, która pozwoliła odwołać dyrektora bez zwalniania go z pracy. Radni odrzucili tę poprawkę.
W głosowaniu 19 radnych było za pozytywnym zaopiniowaniem, 13 przeciw. Teraz zatem p.o. prezesa ARiMR Dariusz Obajtek może odwołać dyrektora.
- Zaczyna się wyrzucanie na bruk – komentowała Teresa Kubas-Hul.
- Już śnieg leży, to może na bruku na wyląduje – odpowiedział Czesław Łączak.
Sławomir Miklicz zapowiedział, że będzie chciał sprawdzić prawomocność uchwały w „organie nadzoru” (czyli u wojewody).
- To bezprzedmiotowe – stwierdził marszałek Ortyl.