Powiat Rzeszowski - siła inwestycji
Operator CNC w JPB Systeme - oferta pracy
Studiuj w Rzeszowie! Wybierz WSPiA!
PKS Rzeszów - oferty pracy

Turystyka łowiecka. Przystanek Podkarpacie

Opublikowano: 2016-01-04 11:20:41, przez: admin, w kategorii: Biznes

Podkarpacie rokrocznie odwiedza kilkuset myśliwych zagranicznych. Dewizowcy zostawiają w naszym regionie niemałe pieniądze. O tej nie wszystkim znanej formie turystyki można przeczytać w najnowszym numerze czasopisma „Karpacki Przegląd Gospodarczy” (wydawca Stowarzyszenia Pro Carpathia).

Fot. Biuro Polowań Dewizowych \Fot. Biuro Polowań Dewizowych \Fot. Biuro Polowań Dewizowych \
Fot. Biuro Polowań Dewizowych \

Fot. Biuro Polowań Dewizowych \"Art-Hubert\" sp. zoo

 

Któż z nas nie słyszał o safari – wyprawie myśliwskiej do Afryki. Okazuje się, że równie egzotyczne, co afrykańskie, są polowania dla cudzoziemców w Polsce, a zwłaszcza w jednym z najpiękniejszych przyrodniczo jego zakątków, tj. na Podkarpaciu. Magnesem, który nierzadko przyciąga myśliwych zagranicznych na Podkarpacie są Bieszczady. Trafia tu najwięcej dewizowców. Przyjeżdżają głównie z Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii, Austrii, ale też z Norwegii, Danii, Belgii, Słowacji i Szwajcarii. Od 7 lat coraz więcej cudzoziemców przyjeżdża w okolice Husowa, Łańcuta, Leżajska, Rzeszowa, Głogowa Młp., Sokołowa Młp. Sieniawy, Narola, Przemyśla, Krasiczyna, Kolbuszowej, Dębicy i Mielca.

- Turystyka myśliwska jest szybko rozwijającą się dziedziną – zauważa Zdzisław Siewierski, łowczy okręgowy w Rzeszowie. – Przyczyną tego zjawiska jest ogólny wzrost dobrobytu. Nie bez znaczenia jest też poprawiająca się w naszym kraju z roku na rok infrastruktura drogowa, a w przypadku Podkarpacia posiadanie lotniska w podrzeszowskiej Jasionce – coraz więcej osób przylatuje samolotem – tłumaczy.

Zasady wykonywania polowań dewizowych określa rozporządzenie Ministra Środowiska. Ustawa prawo łowieckie z 1995 r. wprowadziła obowiązek uzyskiwania koncesji na sprzedaż usług turystycznych obejmujących polowania w kraju dla cudzoziemców. Polowania dla myśliwych zza granicy organizują biura polowań dewizowych - na Podkarpaciu najprężniej działające to Biuro Polowań Dewizowych „Art-Hubert” Sp. z o.o. Leżajsk oraz Biuro Polowań „Bieszczady” przy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.

– Cudzoziemcy przyjeżdżający na Podkarpacie najczęściej polują na sarny rogacze i jelenie byki, rzadziej na dziki – podkreśla Eugeniusz Grzegorz Gwiazdowski z BPD „Art-Hubert”.

– Tutaj w naszym województwie, a w szczególności w Bieszczadach samce zwierzyny płowej, zwłaszcza jeleni –byków są najsilniejsze, mają najokazalsze poroże – dodaje Jacek Niemczyk z BP „Bieszczady”. – Jelenie byki pozyskiwane w Bieszczadach mają znaczącą pozycję w Europie – dodaje. Z kolei północno-zachodnią część kraju częściej wybierają ci dewizowcy, którzy chcą polować na dziki. W tym rejonie Polski zwierzyny czarnej jest po prostu więcej i prawdopodobieństwo upolowania dzika jest większe niż na Podkarpaciu.

Myśliwi dewizowi zamieszkują w pensjonatach, kwaterach myśliwskich lub w hotelach - m.in. w Rzeszowie, Krasiczynie, Arłamowie. Średnio wykupują 5 dób pobytu. Przyjeżdżają indywidualnie lub grupowo.Część myśliwych zagranicznych przybywających do nas to stali klienci, część nowi.

– Mamy takie kilkuosobowe grupy, które regularnie korzystają z naszych usług od 7-8 lat – podkreśla Gwiazdowski. – Jeśli nie byliby dobrze obsłużeni, nie pozyskiwaliby trofeów, nie wracaliby – dodaje. W sezonie, Art-Hubert obsługuje na Podkarpaciu ok. 120 myśliwych, zaś w skali całego kraju ok. 300. Z kolei BPD „Bieszczady” – ok. 200 myśliwych.

Atutami naszego regionu są: dobry stan zwierzyny, piękne łowiska, dobrze przygotowani do obsługi dewizowców myśliwi-podprowadzający. - Podkarpacie uchodzi za jedno z najlepszych łowisk w Europie - podkreśla Eugeniusz Gwiazdowski. – Jest tu nieskażona przyroda, życzliwi i przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców ludzie, bardzo smaczna kuchnia no i okazałe trofea – tłumaczy.

Przy okazji swojego krótkiego pobytu, dewizowcy rzadko starają się coś zwiedzić. – Koncentrują się głównie na polowaniu, zwiedzaniem zainteresowanych jest ok. 10 procent naszych klientów – podkreśla Jacek Niemczyk. Ci, polujący w okolicach Rzeszowa urzeczeni są „myśliwskim” kościołem w Miłocinie.

Turystyka myśliwska, jak przystało na turystykę, przynosi korzyści finansowe. Nie tylko biurom polowań, hotelom, ale też samym kołom łowieckim.

– Polowania dewizowe organizuje się po to, aby zarobić na prowadzenie gospodarki łowieckiej, na wypłatę odszkodowań za szkody łowieckie – podkreśla Adam Chmielowski, prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Przemyślu. - Nie traktuje się ich, jako zło konieczne, raczej, jako szansę zdobycia dodatkowych, niemałych środków finansowych.

Innowator Podkarpacia 2025

Koła łowieckie, pieniądze na działalność statutową pozyskują przede wszystkim ze składek swoich członków. Decyzja o sprzedaży polowań cudzoziemcom zapada na walnym zgromadzeniu koła. Ustalana jest wówczas liczba zwierzyny do odstrzału oraz liczba polowań. Następnie ta oferta przedstawiana jest biurom polowań dewizowych.

– Polowania dewizowe to tak naprawdę obopólny interes – myśliwi zabiegają o dewizowców, z kolei dewizowcy zabiegają o możliwość polowania w interesującym ich kraju – podsumowuje Chmielowski.

Prezes OKŁ w Przemyślu nie ukrywa, że czasem to trudna sytuacja finansowa zmusza koła łowieckie do przeznaczania zaplanowanej do odstrzału zwierzyny w pierwszej kolejności dewizowcom, z czym myśliwym z danego koła nierzadko trudno się pogodzić, bo im pozostaje niewiele sztuk do upolowania.

Ceny polowań dewizowych są zróżnicowane w zależności od rzadkości gatunków, trudności w ich pozyskaniu oraz jakości i wagi trofeów. Orientacyjne ceny, biura polowań zamieszczają na swoich stronach internetowych. Przykładowa oferta na rogacza oscyluje w granicach 200-300 euro.

Dochody z turystyki myśliwskiej są znaczące, zwłaszcza w przypadku dużych i rzadkich zwierząt, dostarczających atrakcyjnych trofeów. Pozyskanie kilkunastu tryków argali (po ok. 40 tys. dolarów za sztukę) przynosi Mongolii niebagatelny dochód, przeznaczany podobno na ochronę ich populacji w Ałtaju i na pustyni Gobi. Z wpływów za odstrzelenie 40 niedźwiedzi brunatnych (ok. 10 procent populacji) rocznie w Bułgarii 1/5 jest przeznaczana na ochronę ich populacji i środowiska.

Liczba turystów myśliwskich jest różna dla poszczególnych krajów, w zależności od sytuacji finansowej i ekonomicznej, regionalnych tradycji myśliwskich. Ok. 30 procent europejskich myśliwych wyjeżdża na polowanie za granicę – zdecydowana większość preferują Afrykę. Kontynent ten preferują też polscy myśliwi. Ale nie tylko. Polacy wyjeżdżają do krajów ościennych. Ci z Podkarpacia najczęściej jeżdżą do Norwegii na łosie i wilki, na Białoruś – na głuszce i cietrzewie, a także na Słowację – na daniele, bażanty, zające, wilki. Ponadto wybierają również Rosję, Rumunię, Ukrainę.

- Polowania dewizowe pełnią jeszcze jedną funkcję – poznawczą. Pozwalają poznać nowe tereny, nowe łowiska, nowe zwyczaje, nową kuchnię – zauważa Karol Ungeheuer z „Towarzystwa Myśliwych” w Rzeszowie, najstarszego koła łowieckiego w Polsce. Sam wielokrotnie polował na Słowacji. – Urzeka mnie wysoka kultura tamtejszych myśliwych, przyjazne nastawienie, sposób celebracji polowania – mówi.

Bogdan Kidacki z Wojskowego Koła Łowieckiego „Rogacz” w Rzeszowie polował w Afryce, ale też w wielu krajach Eurazji. Podkreśla, że największą wartością łowów za granicą są doznania estetyczne. – Tym, co sprawia, że wyjeżdżam, jeśli tylko nadarzy się okazja jest przecudna, niepowtarzalna przyroda. Tych efektów wizualnych nie da się opisać – mówi. - Niezapomniane są dla mnie polowania w Norwegii, zapierające dech w piersiach widoki na najpiękniejsze fiordy – wspomina.

Czy cudzoziemcy mogą się czegoś nauczyć od Polaków. – Na pewno oddawania upolowanej zwierzynie szacunku – podkreśla Jacek Niemczyk z Biura Polowań Dewizowych „Bieszczady” przy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. – Ponadto my, Polacy przywiązujemy wagę do kultywowania tradycji i zwyczajów łowieckich – dodaje.

Możliwość odbycia polowania dewizowego, to często dla zamożnych osób z całego świata jedyny pretekst do odwiedzenia danego kraju, danego jego regionu. Dewizowcy to często jedyni „poważni” turyści, którzy przecierają szlaki, wioząc, jako pierwsi dobrą opinię o miejscu, w którym byli w świat. A biura polowań dewizowych są takimi małymi katalizatorami lokalnej turystyki. - Jestem jedyną „firmą turystyczną” w regionie, która zajmuje się li tylko i wyłącznie przywożeniem turystów na Podkarpacie – podkreśla Eugeniusz Gwiazdowski. – I to we wcale niemałej ilości – dodaje.

Warto dodać, dziś określenie „polowania dewizowe” powoli odchodzi do lamusa. Bardziej adekwatna nazwa to „polowania komercyjne” lub „polowania dla obcokrajowców”.

Turystyka myśliwska stworzyła w Eurazji stabilny rynek o silnych mechanizmach samoregulacji. Większość myśliwych dewizowych unika miejsc, które mają złą opinię. Wymagania tych klientów przyczyniają się też do dbałości o populację zwierzyny.

 

Dorota Zańko

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij