Paniczna wyprzedaż na giełdzie
Czy są symptomy kryzysu? Jak się okazuje, na dwoje analitycy wróżą
Na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych największe spustoszenie dokonało się na czwartkowej sesji, podczas której doszło do panicznej wyprzedaży.
Do ponad 7% spadku indeksu WIG20 najbardziej przyczynił się KGHM, który stracił 13,35% w ślad za silnie zniżkującymi cenami miedzi. W piątek pałeczkę lidera spadków przejął PKN Orlen.
- Spadające ceny surowców świadczą o tym, że inwestorzy poważnie obawiają się dłuższego spowolnienia gospodarczego, jednak z drugiej strony, niskie ceny surowców stanowić będą silny pozytywny bodziec do powrotu do rozwoju gospodarczego – uważa Jacek Maleszewski, analityk z Xelion.
Zdaniem Jacka Maleszewskiego, dla Polski taki pozytywny bodziec stanowić będzie bez wątpienia przecena złotego, która znacząco zwiększy zyski eksporterów oraz zmniejszy wysoki deficyt w obrotach handlowych i na rachunku obrotów bieżących. Poza tym Polska jako odbiorca netto unijnych dotacji sporo zyskuje przy słabym kursie złotego. Powodem do obaw jest jednak możliwość przekroczenia 55% progu relacji długo do PKB Polski, gdyż wyrażona w euro część naszego długu mocno rośnie w ostatnim czasie. Na rynku spekuluje się, że przekroczenie tego progu nastąpi z momentem przekroczenia poziomu 4,5 na kursie EUR/PLN. Jednak minister Rostowski zaprzecza tym informacjom i twierdzi, że jesteśmy jeszcze daleko od przekroczenia tego progu, a poza tym istotny jest tylko kurs z 31 grudnia 2011.
Dobre dane z przemysłu
Na początku tygodnia pojawiły się zaskakująco dobre dane o produkcji przemysłowej, która wzrosła aż o 8,1%, podczas gdy analitycy spodziewali się wzrostu tylko o 2,7%. Również piątkowe dane o sprzedaży detalicznej były lepsze od oczekiwań (wzrost o 11,3% wobec oczekiwanych 9,2%). Jednak ogólny strach i pesymizm na rynku powoduje, że na dobre dane nikt nie zwraca uwagi, więc o kierunku naszych indeksów tak jak do tej pory będzie decydowało to, co dzieje się w USA, a tam jest jeszcze cień szansy, że indeksy obronią się przed dalszym spadkiem.
NBP interweniuje
Wygląda na to, że krajowe spowolnienie wcale nie musi być tak silne, a pomaga nam w tym słaby złoty. W piątek był on na tyle słaby, że doszło do skoordynowanej interwencji ze strony Narodowego Banku Polskiego i Banku Gospodarstwa Krajowego.
- Udział BGK nie mógł specjalnie dziwić, ale obecność NBP sugeruje, że sytuacja zrobiła się już bardzo poważna, gdyż bank centralny interweniuje nadzwyczaj rzadko – komentuje Łukasz Bugaj, analityk Millennium Dom Maklerski S.A. - Jaki będzie skutek interwencji? Ostatnie dwie interwencje NBP (w 2009 roku oraz na początku 2010) okazały się niezwykle skuteczne.
Zdaniem Łukasza Bugaja, obecna interwencja wcale taka już być nie musi, gdyż złoty jest walutą silnie cykliczną, czyli zależną od globalnego wzrostu gospodarczego. Ten niestety wciąż hamuje i nie ma oznak odwrotu tego negatywnego trendu.
kar