Stowarzyszenie "Podkarpacki Rzecznik Pacjenta" pisze do polityków

Opublikowano: 2015-10-12 19:58:57, przez: admin, w kategorii: Polityka

PODKARPACKIE. Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz i Ryszard Petru adresatami listu.

Fot. Pixabay/CC0

Fot. Pixabay/CC0

 

Impulsem dla powstania naszego stowarzyszenia była powtórka tradycyjnego corocznego zjawiska. Ponieważ po 1 stycznia nie są jeszcze podpisane kontrakty z lekarzami, pacjenci zastają zamknięte gabinety. W sporze o pieniądze między NFZ a lekarzami pacjenci brani są jako zakładnicy. Rozwiązanie wydaje się dość proste. Czemu właściwie NFZ negocjacje zaczyna dopiero w grudniu? Z takim pytaniem zwróciliśmy się do NFZ w naszym województwie. Nieodmiennie otrzymujemy enigmatyczną odpowiedź, że oddział NFZ działa zgodnie z prawem. Napisali coś takiego nawet wtedy, gdy zwróciliśmy uwagę, iż nowy minister zdrowia również zwrócił na tę sprawę uwagę. W niczym nie zmieniło to podejścia oddziału NFZ. Do sprawy tej zamierzamy wrócić po wyborach. Być może zmienią się realia, ale jeszcze przed końcem roku uda się zmienić dotychczasowe, szkodliwe dla pacjentów praktyki.

Po inicjatywie w powyżej opisanym zakresie zwrócono nam uwagę na kolejne zaskakujące zjawisko. NFZ udziela kontraktów szpitalom publicznym, a te natychmiast przekazują je w dużej części podmiotom prywatnym. Konkretnie prywatyzowane są wszystkie czynności lekarskie. Po stronie szpitala publicznego pozostaje zapewnienie pielęgniarek czy sprzętu. Tak czy inaczej, jest to dość dziwne, bo po co właściwie istnieje pośrednik w postaci publicznego szpitala, skoro, najistotniejsze czynności i większość środków finansowych są domeną kogo innego? Czy nie byłoby bardziej logiczne, gdyby NFZ kontraktował czynności medyczne z takim podmiotem prywatnym, a on wynajmie sobie pomieszczenia w szpitalu? Rodzi się podejrzenie, iż takie postawienie sprawy na głowie po prostu realizuje czyjeś interesy finansowe.

Czy NFZ prawidłowo dba o interesy pacjentów, godząc się na takie konstrukcje? A po co właściwie jednostki samorządu terytorialnego, do których należą szpitale, godzą się na takie praktyki? Cała sprawa zaczęła się od szpitala powiatowego w Mielcu. Starosta mielecki wprost medialnie pochwalił się, że wykonał taki ruch. W drodze dostępu do informacji publicznej uzyskaliśmy umowy opisujące te stosunki. Po ich przeanalizowaniu okazało się, iż rzeczywiście jest to dość dziwne.
Nie trudno było sprawdzić, iż podobnie jest winnych samorządach, zwłaszcza wojewódzkim, któremu podlega najwięcej szpitali. Skierowaliśmy do władz województwa stosowne pisma. Przez kilka miesięcy wydawało się, iż sprawa jest badana i dostrzeżono, iż rzeczywiście dzieje się w tym zakresie coś dziwnego. Niespodziewanie kilka dni temu otrzymaliśmy pismo, które w lapidarnych słowach nieodnoszących się do istoty rzeczy stwierdzało, iż zdaniem władz wojewódzkich wszystko jest w porządku, a prawo nie zabrania takich działań. Nie o to pytaliśmy. Naszym zdaniem takie konstrukcje wyglądają na bezsensowne ekonomicznie.

Problem polega jednak na tym, iż o ile wcześniej na nasze pisma odpowiadał członek zarządu województwa właściwy w sprawie służby zdrowia, obecne pismo podpisał ktoś inny. Pojawiło się podejrzenie, iż chodzi o jakieś rozgrywki polityczne. W tym obszarze nasze stowarzyszenie nie czuje się właściwe i nie chcemy się tym zajmować. Korzystając z prywatnych znajomości, mieliśmy możliwość zapytania o to jednego z byłych radnych wojewódzkich. Niechętnie, ale wyjaśnił on nam, że nasze podejrzenia są słuszne. W poprzedniej kadencji, gdy rządzili PO z PSL i SLD, miała być podjęta uchwała, umożliwiająca takie działania. Obecnie rządzące w województwie PiS kontynuuje te praktyki. Zdaniem naszego rozmówcy w tej sytuacji nie ma możliwości dokonania żadnej zmiany, chyba że siłę poruszenia tematu miałoby któreś z nowych ugrupowań, te z kolei nie mają jednak ani radnych, ani posłów. Wygląda na to, iż teoretycznie sprawą mogliby się zająć ludzie z ugrupowania Pawła Kukiza, Ryszarda Petru lub Janusza Korwin-Mikkego.

Nie chcemy jako stowarzyszenie wkraczać w obszar twardej polityki. Z drugiej strony uważamy, iż ta sprawa nie powinna zostać pozostawiona sama sobie. Zarówno NFZ, jak i samorządy powinni wyjaśnić pacjentom, do czego właściwie służą te dziwne rozwiązania? Czemu kontraktuje się z podmiotami, które realizują tylko poboczne części kontraktu, a nie z tymi, które wykonują główne czynności? Czemu samorządy również uważają, iż jest to optymalne rozwiązanie dla społeczności lokalnych? Przekazując powyższą ogólną informację, liczymy na to, iż któryś z podmiotów uczestniczących bezpośrednio w polityce zechce się tym zająć. Oczywiście zainteresowanym przekażemy wszelkie posiadane przez nas informacje i dokumenty.  

Marcin Dec, Stowarzyszenie "Podkarpacki Rzecznik Pacjenta"

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij