Powiat Rzeszowski - siła inwestycji
Operator CNC w JPB Systeme - oferta pracy
Studiuj w Rzeszowie! Wybierz WSPiA!
PKS Rzeszów - oferty pracy

System handlu emisjami ma objąć ogrzewanie gospodarstw domowych

Opublikowano: 2025-08-25 20:01:04, przez: admin, w kategorii: Biznes

Każdą z kontrowersyjnych społecznie spraw dotyczących energetyki można załatwić. Wymagałoby to niełatwych kompromisów. Jak wynika z weta prezydenta dotyczącego ustawowych zapisów o wiatrakach, na szukanie kompromisów szanse są nikłe.

Fot. ilustracyjne (pixabay/CC0)

Fot. ilustracyjne (pixabay/CC0)

 

Największy ból głowy rząd będzie miał w sprawie wdrożenia Dyrektywy ETS2, która wprowadza obowiązek kupowania uprawnień do emisji CO2 przez importerów i producentów paliw kopalnych nieobjętych ETS1 (elektrownie i wielki przemysł). ETS2 będą obciążone już od 2027 r.  węgiel spalany w domach, gaz ziemny oraz benzyna i diesel, a koszty zobaczymy na rachunkach. Trudno powiedzieć jakie one będą, bo zależą od ceny uprawnień.

Polska może liczyć na kilkadziesiąt miliardów złotych dochodów z ETS2 i dodatkowo  środki ze Społecznego Funduszu Klimatycznego do 2032 r. Ile tego będzie, nie wiadomo, bo nie znamy ceny uprawnień do emisji CO2.

- Na  ETS-ach zarabia nasze państwo, które sprzedaje uprawnienia do emisji, aby zgromadzone środki przeznaczyć na transformację energetyczną, dzięki której rachunki za energię będą niższe, jednak przy handlu prawami do emisji ETS1 tak się nie stało, mniej więcej w połowie trafiały do budżetu państwa i były wydawane na przykład na trzynastą i czternastą emeryturę lub inne programy, a więc były przejadane – mówi w rozmowie z MarketNews24 Rafał Zasuń, red. nacz. WysokieNapiecie.pl. – I w ten sposób pozostaliśmy z największym problemem, przed którym stoi polska gospodarka.

Unijna dyrektywa jest na razie w Polsce niewdrożona. Projektu ustawy oficjalnie nie ma, a rządzący powtarzają, że z wejściem ETS2 trzeba poczekać. Jak mówiła w maju wiceminister klimatu Urszula Zielińska,  trwają rozmowy o okresach przejściowych i „mechanizmach zabezpieczających”. Kluczowy będzie 2026 rok, bo wtedy KE ma przedstawić plan zmian w dyrektywie ETS.

Uchwalanie ustawy o ETS2 zapewne zbiegnie się z kampanią wyborczą do parlamentu w 2027 r. Jeśli prezydent Nawrocki ustawę zawetuje i nie wejdzie ona w życie, a Bruksela będzie musiała wszcząć następny etap  postępowania przeciw Polsce. Pierwszy etap procedury został wszczęty w 2024 r. ale ponieważ obok Polski znalazło się tam w sumie 26 państw (stopień niewypełnienia dyrektywy jest różny), to dla Komisji Europejskiej też nie jest to proste.

Bruksela rozważa kilka opcji. najciekawszą opcją jest powrót do włączenia redukcji emisji uzyskanych w projektach realizowanych tańszym kosztem poza UE (w państwach rozwijających się) – jak to miało miejsce do 2020 r. w ramach mechanizmu CDM (ang. Clean Development Mechanism). To opcja potencjalnie zmieniająca najwięcej w obecnym systemie handlu uprawnieniami jeśli będzie wprowadzona na większą skalę.

CDM był stosowany w poprzednich dwóch fazach systemu EU ETS (lata 2008-2020). Dana firma zamiast redukować emisje we własnych instalacjach mogła zainwestować w redukcję emisji np. w Chinach, a następnie użyć tych jednostek do rozliczenia własnych emisji lub sprzedać je na rynku EU ETS. Jednostki tej redukcji (tzw. CERy) były znacznie tańsze niż uprawnienia w EU ETS, więc cieszyły się dużym powodzeniem. Możliwość korzystania z nich była jednak ograniczona. W okresie od 2008 do 2020 r. polskie firmy objęte EU ETS mogły w ten sposób rozliczyć do 11% uprawnień przyznanych im na lata 2008-2012.

Jak to się zakończy w Polsce? Awanturę polityczną przy uchwalaniu ustawy mamy, jak się wydaje, na razie zapewnioną. W każdej z tych spraw można by poszukać ponadpartyjnego kompromisu. Tak było np. się pod koniec lat 90. przy o wiele trudniejszej niż dziś reformie górnictwa, oznaczającej zamknięcie kilkunastu kopalń. Ustawę uchwalił centroprawicowy rząd i parlament AWS-UW, a podpisał lewicowy prezydent Aleksander Kwaśniewski. Ale w tamtych czasach politycy mieli o wiele większe poczucie odpowiedzialności za państwo i jego budżet.

- Są różne prognozy jak wprowadzenie ETS2 odbije się na portfelu przeciętnego kierowcy czy gospodarstwa domowego. Zakładając, że na początek jednostkowe prawo do emisji będzie kosztować 40 euro, do litra benzyny czy diesla trzeba będzie dopłacić kilkanaście groszy, a tona węgla okaże się droższa o 30-40 zł, przy gazie będzie to kilkanaście złotych za megawatogodzinę, a w kolejnych latach ceny będą rosnąć – wyjaśnia Rafał Zasuń z WysokieNapiecie.pl. – Problemem jest, że ETS2 powinny pojawić się w 2027, a więc w roku wyborczym. Sensowne wydaje się więc, że rząd chciałby najpierw dać szansę ludziom na wymianę kotłów węglowych na mniej emisyjne bądź na pompy ciepła, a dopiero po tym karać wyższymi cenami dla gospodarstw domowych, które nie zdecydowały się na taką transformację energetyczną, natomiast dla samochodów bez emisyjnych bądź mniej emisyjnych należy wybudować potrzebną infrastrukturę.

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij