Jak wzmocnić polski głos w Parlamencie Europejskim?
Prawo i Sprawiedliwość powinno – podobnie jak Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe - wstąpić do Europejskiej Partii Ludowej (EPP), największej grupy parlamentarnej w Parlamencie Europejskim – to jedna z głównych konkluzji Memorandum Warsaw Enterprise Institute.
Od lewej Tomasz Wróblewski, Robert Gwiazdowski i Paweł Dobrowolski
Wzmocnienie EPP przez 19 deputowanych PiS powiększyłoby przewagę tej grupy nad Socjalistami. Zmianie uległaby także pozycja Polaków wewnątrz EPP. Mając 42 mandaty (19 PO, 19 PiS, 4 PSL), Polska stałaby się największą grupą narodową w największej grupie parlamentarnej (Niemcy mają 39 mandatów). Bardzo wzmocniłoby to naszą pozycję negocjacyjną w UE. W poprzedniej kadencji PiS należalo do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
- Po wyborach europejskich Polska powinna przejrzeć swoją politykę w Unii Europejskiej –uważa Paweł Dobrowolski, dyrektor WEI (think tanku Związku Przedsiębiorców i pracodawców) i autor Memorandum. – Do tej pory Polacy koncentrowali się na pozyskaniu jak największej ilości pieniędzy z UE, ale ten etap już się zakończył. W kolejnej perspektywie finansowej pieniędzy już nie będzie. Teraz musimy skupić się na obronie i wspieraniu naszych interesów ekonomicznych, tak jak to czynią inne państwa europejskie.”
Memorandum opisuje na przykład działania różnych państw europejskich w obronie swoich partykularnych interesów oraz metody działania państw wspólnoty.
W maju 2014 Francuzi pomimo głośnych obiekcji Komisji wprowadzili rozporządzenie, które daje rządowi francuskiemu możliwość blokowania przejęcia francuskich firm przez zagranicznych inwestorów.
W 2011 roku Brytyjczycy zawetowali nowy traktat unijny, gdy uznali, że będzie on sprzeczny z interesem londyńskiego centrum finansowego.
Austria i Luksemburg przez sześć lat od 2008 do 2014 r. uniemożliwiały wprowadzenie w UE automatycznego przekazywania danych bankowych mogących ułatwić urzędom skarbowym wykrywanie ukrytych dochodów. Dopiero po sześciu latach, gdy uzyskały gwarancję, że państwa takie jak Szwajcaria, Monako, Andora, San Marino i Liechtenstein również zostaną objęte równoważnymi regulacjami, przestały blokować to rozwiązanie.
Dekadę temu, gdy było to w ich interesie, rządy Francji i Niemcy złamały pakt stabilności i zwiększyły wydatki budżetowe, by stymulować swoje gospodarki podczas spowolnienia. Jednak kilka lat temu, gdy było to w interesie francuskich i niemieckich banków, twardo egzekwowały przestrzeganie paktu stabilności przez Grecję.
- Nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji, jak z tzw. dyrektywą wędzarniczą, że zaczynamy protestować, jak w zasadzie jest już za późno – powiedział Robert Gwiazdowski, prezes WEI. - Polska powinna stworzyć system monitoringu, wczesnego ostrzegania oraz skutecznego działania, żeby na wczesnym etapie wykrywać zagrożenia dla naszych interesów ekonomicznych i skutecznie nim przeciwdziałać. Polscy eurodeputowani z PO i PIS w jednej frakcji mogliby znacznie zwiększyć naszą skuteczność.
Wiceprezes WEI Tomasz Wróblewski, zauważył, iż dyrektywa tytoniowa pokazuje, że – jego zdaniem - Komisja Europejska ma coraz większy apetyt na stanowienie prawa w krajach członkowskich.
Traktat lizboński nie daje jej takich uprawnień i związku z tym jest to niebezpieczny precedens – skomentował Tomasz Wróblewski. - Bardzo dobrze, że polski rząd zamierza zaskarżyć dyrektywę, która nie wywodzi się z prawa pierwotnego UE, a mocno uderza w nasze interesy ekonomiczne.
Eksperci WEI oceniają, że napięcie pomiędzy interesami narodowymi a ogólnoeuropejskim jest naturalne i pożyteczne. Bowiem tylko, gdy poszczególne interesy narodowe, regionalne i branżowe równoważą się w ramach jednej Unii a żaden nie jest w stanie zdominować innych - projekt Europejski będzie się rozwijał i zyska akceptację Europejczyków.
Wszyscy przywódcy Europejscy oraz podlegli im urzędnicy lobbują za interesem narodowym nawet jeśli zobowiązywali się w uroczystej przysiędze jak na przykład komisarze UE kierować się interesem Europy. Media z poszczególnych państw UE co dzień donoszą o działaniach krajowych polityków na rzecz interesu narodowego.
- Lobbowanie za interesem polskim w UE może być antyeuropejskie w takim samym stopniu jak lobbowanie za interesem Mazowsza w Sejmie może być antypolskie. Pytaniem na które Polacy dziś potrzebują odpowiedzieć nie jest czy lobbować za naszym partykularnym interesem w ramach UE, lecz jak robić to skutecznie – podsumowuje Dobrowolski.