Nowa Prawica pyta POPIS o Jana Burka
RZESZÓW. Rozpoczęła się nadzwyczajna sesja sejmiku województwa podkarpackiego.
Przed urzędem trzech działaczy Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke (wśród nich Damian Małek, kandydat do parlamentu Europejskiego) rozwinęło transparent z napisem „PO = PiS. Ortyl do dymisji”. Rozdawano tez ulotki.
Rok temu Władysław Ortyl mówił o Janie Burku przechodzącym z PO do PiS: „Pan profesor Jan Burek profesor Politechniki Rzeszowskiej. Z etatem, z doktorantami, ze wszystkim” i wychwalał moralne pobudki zmiany barw partyjnych.
Trochę ponad trzy lata temu, gdy Burek przemierzał drogę w z PiS do PO, Teresa Kubas-Hul tłumaczyła: „Wystarczy popatrzeć na listy innych ugrupowań. Znajdziemy tam osoby z różną przeszłością polityczną. W przypadku wyborów samorządowych najważniejsze jest doświadczenie samorządowe, a sprawy przynależności politycznej odsuwane są na plan dalszy".
Jak to jest? Jeszcze niedawno PiS i PO zabijały się o Burka, teraz obie strony przypisują go przeciwnikowi.
Jeżeli dzisiejsza nadzwyczajna sesja sejmiku ma być naprawdę owocna, powinna zostać poświęcona dla wyjaśnienia tej zagadki. W szczególności radni odpowiedzieć na następujące pytania:
Politycy PO:
- czy gdyby Jan Burek nie zdradził was rok temu, nadal pozostawałby szefem klubu PO? Jego układy rodzinne nie przeszkadzały wam, gdyście rządzili. Skąd nagle oburzenie, donosy do CBA?
- obecna afera rozpoczęła się od sprawy dyrektora Łobody. Dyrektor Łoboda został zaangażowany w 2010 roku przez marszałka Zygmunta Cholewińskiego, wówczas z PiS. Czy fakt, że Cholewiński jest w tej chwili w PO, powoduje, iż nie musi być z tego rozliczany?
- w 2010 roku PO z dumą przyjęła w swoje szeregi dwóch członków PiS-owskiego zarządu: marszałka Cholewińskiego i wicemarszałka Burka. Czy wśród obecnych radnych PiS jest ktoś, kogo byście nie przyjęli, w zamian za przejęcie władzy w Sejmiku?
Politycy PiS:
- jednym z pierwszych pociągnięć marszałka Ortyla po objęciu funkcji marszałka rok temu było zatrudnienie wieloletniej dyrektorki swego biura senatorskiego na stanowisku głównego specjalisty w Departamencie Audytu i Kontroli Urzędu Marszałkowskiego. Czy to może ta urzędniczka kontroluje teraz sprawy marszałka Burka?
- skoro jeszcze rok temu Władysław Ortyl tak wysławiał Jana Burka, to w którym momencie właściwie ten polityczny wędrowiec zaczął postępować niegodziwie? Zapewne było to po pochwalnej wypowiedzi Ortyla. Burek był dobry jako szef klubu PO, wcześniej jako wicemarszałek PiS, jeszcze wcześniej na tym samym stanowisku z ramienia PSL. Co stało się z tym tak „szlachetnym” i „honorowym” człowiekiem w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy i w którym momencie to nastąpiło?
- czy wyborcy PiS nie powinni się obawiać, iż - tak samo, jak najwyższym władzom ugrupowania nagle przestały się podobać w przypadku Burka praktyki, o których wcześniej wszyscy świetnie wiedzieli i tolerowali - podobnie ktoś nagle nie zorientuje się, że jednak coś nie w porządku jest z oświadczeniami majątkowymi Tomasza Poręby, który jest w stanie zaoszczędzić więcej, niż zarobić?
Pytania te są nieprzyjemne, ale oddają istotę zjawiska któremu na imię “układ podkarpacki”. Gdyby politycy PiS i PO odpowiedzieli sobie na te pytania uczciwie, natychmiast by zrozumieli, iż w gruncie rzeczy cały klub PiS można personalnie zamienić z PO i pewnie mało kto by to zauważył. Skoro tak, to już tylko krok do kolejnego wniosku. W takim razie czemu tych klubów po prostu nie połączyć? Marszałkiem można by uczynić właśnie Jana Burka, który kilkakrotnie przeskakiwał barykadę. To, że dziś wypieracie się Jana Burka, jest rażącą niesprawiedliwością wobec niego. Jest on przecież najlepszym ucieleśnieniem tego, czym są PiS i PO. Żywym symbolem, iż oba wasze ugrupowania kompletnie niczym się od siebie nie różnią.