To jednak Rzeszów jest zielony, czy nie?!
RZESZÓW. Serwis tuwartomieszkac.pl wspomagając się m.in. danymi GUS i portalu rynekpierwotny.pl, zaprezentował ranking najbardziej zielonych polskich miast.
Park papieski w Rzeszowie. Fot. erzeszow.pl (T.Poźniak)
Objął on 66 największych polskich miast na prawach powiatu. Ranking został podzielony na dwie części. W pierwszej do terenów zielonych w powierzchni miasta włączono także lasy. W drugiej części zostały one wyłączone i kierowano się tylko ogólną powierzchnią m.in. parków i zieleni osiedlowej.
W rankingu dotyczącym I części, Rzeszowa rzeczywiście próżno szukać w pierwszej dziesiątce polskich miast. Tu rządzą Sopot (58,5 proc.), Zielona Góra (53,1 proc.) oraz Gdynia (45 proc.). Co innego, jeśli spojrzeć na powierzchnię „zieloności” miasta po wyłączeniu terenów leśnych. W tym zestawieniu Rzeszów znalazł się na drugim miejscu, za Chorzowem (20,9 proc.). Udział parków, zieleńców oraz zieleni osiedlowej w stolicy Podkarpacia oszacowany został na 13,4 proc. Kolejne w rankingu Siemianowice udział ten mają już na poziomie 9,6 proc. a Bydgoszcz - 7,6 proc. A taki Lublin, to może nam - za przeproszeniem - trawniki kosić (5,3 proc.).
To oczywiście tylko jeden z wielu rankingów, ale pokazuje też, jak w zależności od doboru danych, różne mogą być wyniki takich zestawień i jak łatwo (ewentualnie) manipulować takimi informacjami.
Swoją drogą, wyniki badań ostatniej diagnozy społecznej Rzeszowa (realizują je cyklicznie socjolodzy z Uniwersytetu Rzeszowskiego) pokazują, że mieszkańcy miasta oceniają go jako pełne zieleni. Pewnie, że przydałoby się - tu czy tam - zagospodarować zielenią jakiś teren, ale specjalnego powodu do płaczu to raczej nie ma. Dbałość o zieleń i estetykę miasta, to jeden z ważnych czynników przyciągających do niego mieszkańców (także tych nowych). Co równie ważne, ostatnie badania realizowane były na dużej grupie młodych rzeszowian (uczniów, ich rodziców oraz studentów), a więc - jak się wydaje - osobach szczególnie wrażliwych na punkcie ekologii.
Poza tym, wyniki diagnozy pokazały również, że jak już, to młodzi mieszkańcy Rzeszowa nic, tylko pluskaliby się w aquaparku, super basenie lub innym kąpielisku, a później kupą waliliby do marketu IKEA. A takie to drobne marzenia...
Oczywiście pod warunkiem, że przebiją się przez uliczne korki.