Powiat Rzeszowski - siła inwestycji
Preferencyjne pożyczki między innymi na poprawę efektywności energetycznej

Nowy rząd Mateusza Morawieckiego. Opinia Pawła Poncyljusza

Opublikowano: 2019-11-12 08:15:14, przez: admin, w kategorii: Opinie

Propozycja składu nowego rządu Mateusza Morawieckiego budzi wątpliwości co do intencji.

Paweł Poncyljusz. Fot. Facebook

Paweł Poncyljusz. Fot. Facebook

 

Pokazuje rozbuchanie biurokratyczne, które kosztuje kolejne miliony złotych na budynki, samochody, sekretarki itp. Jest to ciekawe w zestawieniu z bardzo krytycznymi materiałami w TVP Info na temat Strefy Relaksu urządzonej przez władze Warszawy na placu Bankowym za kwotę 1 mln zł.

 

Nie bardzo można połapać się w narracji prezentowanej przez polityków i komentatorów z obozu PiS, bo jeśli nowy skład rządu to kontynuacja zwycięskiej drużyny tzw. Dobrej Zmiany, to dlaczego znikają prominentni ministrowie – Jerzy Kwieciński, Krzysztof Tchórzewski czy Henryk Kowalczyk? Jeśli to była taka świetna drużyna i wszystko było dobrze to czemu ich już nie ma? Jeśli ta drużyna rządowa tak dobrze realizowała przyjęte wcześniej założenia i rozwiązania, to dlaczego rezygnuje się z Ministerstwa Energii, a powołuje się Ministerstwo Nadzoru Właścicielskiego? Dwa lata temu Ministerstwo Skarbu Państwa było likwidowane w atmosferze skandalu co do niejasnych zasad powoływania prezesów do państwowych spółek. Okazuje się, że była to błędna decyzja i dziś trzeba się z niej wycofać bez słowa wyjaśnienia, nie mówiąc o tym, że znowu poniesiono koszty bez sensu. Arytmetycznie z czterech likwidowanych ministerstw powstaje….pięć.

 

Dobra informacją jest powrót do formuły Ministerstwa Rozwoju, co oznacza, że frakcja Jarosława Gowina umocniła się w obozie Zjednoczonej Prawicy, bo przecież podział w grudniu 2016 na resort ministrów Kwiecińskiego i Emilewicz wynikał ze słabości „gowinowców”, którym zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, nie należało się tak wiele. Pozostaje przy tej okazji zagadka, czy Jadwiga Emilewicz tak łatwo odda program tzw. czystego powietrza do Ministerstwa ds. Klimatu, jeśli w ostatnich miesiącach był to flagowy temat jej Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.

 

Dziwi pozostawienie kadłubowych ministerstw z okrojonymi kompetencjami jak Środowisko czy Sport. Przecież tam niewiele można zrobić i każde kompleksowe działanie będzie wymagało szeregu negocjacji z innymi resortami.

 

Tyle narzekania teraz moja wizja idealnego rządu. Uważam, że wszystkie kompetencje daje się zmieścić w tuzinie resortów. Nie będę tutaj szczegółowo opisywał wszelkich zawiłości poszczególnych działów administracji rządowej, tak samo jak nie zrobił tego premier podczas konferencji prasowej, która odbyła się nie w Kancelarii Premiera tylko w centrali partii, co jest precedensem w nowej historii Polski. W moim przekonaniu ministerstwa Kultury, Obrony Narodowej, Spraw Zagranicznych, Zdrowia, Sprawiedliwości oraz Pracy i Rodziny powinny postać w dotychczasowej formule. Ministerstwo Finansów powinno przejąć nadzór właścicielski nad spółkami Skarbu Państwa, bo wtedy łatwiej prowadzić politykę dywidendową i zapewnić przychody do budżetu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powinno wchłonąć Cyfryzację, bo jest to sztuczny twór nie mający wyłącznych kompetencji, a przez to całkowicie nieskuteczny. Ministerstwo Edukacji, Nauki i Sportu powinno zawierać trzy obecne resorty i wtedy mielibyśmy szansę na spójna politykę edukacyjną od samego dołu do szczytów wiedzy. Ministerstwo Rolnictwa i Zasobów Naturalnych zawierałoby w sobie kompetencje nie tylko rolnictwa ale również gospodarki morskiej i śródlądowej, lasów, a także część spraw środowiskowych. Ministerstwo Klimatu i Energii byłoby odpowiedzialne za sprawy polityki energetycznej uwzględniającej przeprowadzenie polskiej energetyki od węgla w kierunku źródeł przyjaznych środowisku, co wiąże się z ciągłym dialogiem z instytucjami europejskimi. Na koniec wielkie Ministerstwo Rozwoju, które będzie sprawcze tak w dziedzinie gospodarki, inwestycji, infrastruktury oraz koordynowania wydatków z funduszy europejskich.

 

Z praktycznego punktu widzenia obrady 12 ministrów i premiera ogranicza do minimum ilość wojen plemiennych pomiędzy resortami, na co traci się 40-50 procent czasu, który powinien być poświęcany na rozwojowy szybki marsz ku przyszłości zamiast rozpychanie się łokciami w ramach tzw. jednej drużyny rządowej.

 

Czy mój pomysł jest realny? Sądzę, że tak szczególnie wtedy, kiedy politycy będą oglądać każdą wydawaną złotówkę z publicznych pieniędzy i nie będą musieli obdzielać politycznymi fantami kolejnych grupek i frakcji tylko po to, aby większość na sali sejmowej była powyżej 231 głosów. Na razie pozostanie nam obserwować zmagania wielu rachitycznych ministerstw o każdy metr swoich kompetencji i bicie rekordów co do ilości ministrów i wiceministrów w rządzie.

 

Konstruktywne uwagi mile widziane.

 

Paweł Poncyljusz, poseł wybrany na Podkarpaciu z list Koalicji Obywatelskiej. W latach 2005-2007 wiceminister gospodarki

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij