Powiat Rzeszowski - siła inwestycji

„Protest hamakowy”: Inicjatywy Dzikie Karpaty kontra Lasy Państwowe

Opublikowano: 2019-09-01 22:00:07, przez: admin, w kategorii: Region

KROSNO. „Protest hamakowy” aktywistów, prowadzony m.in. na stokach gór Jawornik i Stoły w Nadleśnictwie Lutowiska. Protest uniemożliwia prowadzoną tam wycinkę drzew.

Fot. Inicjatywa Dzikie Karpaty Dokument opublikowany przez RDPL w Krośnie
Fot. Inicjatywa Dzikie Karpaty

Fot. Inicjatywa Dzikie Karpaty

 

Jak czytamy na profilu Inicjatywy Dzikie Karpaty

 

„Udało nam się wstrzymać wycinkę w jednym ze starych Bieszczadzkich lasów, na stokach góry Jaworniki. Zablokowaliśmy także maszynę służącą do budowy drogi zrywkowej. To właśnie gęsta sieć tych dróg, służących do zwożenia wyciętych drzew, wzmaga erozję zboczy i niszczy wodochronny potencjał górskich lasów, tak cenny w dobie katastrofalnej suszy w całym kraju.

 

Po kilku godzinach protestu na miejscu pojawiła się policja i straż leśna. Mamy zarzut bezprawnego wejścia na teren objęty zakazem wstępu i biwakowania (!?). Tak w praktyce wygląda dostęp do naszych wspólnych lasów - cięcie ma absolutny priorytet, jeśli chcesz się temu sprzeciwić ryzykujesz sprawę w sądzie...

 

Cieszymy się, że udało się wstrzymać wycinkę nawet na krótki czas. To symbol naszej niezgody na to jak Lasy Państwowe traktują ostatnie fragmenty naturalnej Puszczy Karpackiej. Jednocześnie przykro nam, że protest wymierzony w bezwzględną politykę Lasów Państwowych odbija się na sytuacji pilarzy. To nie oni są odpowiedzialni za krótkowzroczne decyzje leśników.

 

Domagamy się systemowej zmiany zarządzania lasami w Polsce, która weźmie pod uwagę potrzeby różnych grup społecznych. Tego oczekujemy od Lasów Państwowych, i tego wciąż nie możemy się doczekać. Składaliśmy postulaty, wysyłaliśmy listy, dyskutowaliśmy - bez efektów. Umówiliśmy się na spotkanie w terenie z dyrektorką RDLP w Krośnie, miało się odbyć wczoraj. Kontakt się urwał, nie dostaliśmy odpowiedzi, do spotkania niestety nie doszło. Skoro ścieżka urzędowa nic nie daje, pozostaje nam pokojowy protest w terenie.

 

Nie możemy patrzeć bezczynnie jak znika nasz narodowy skarb. Chrońmy stare lasy! Chrońmy Bieszczady!”

 

 

Najpierw na swoim profilu na facebooku RDLP w Krośnie opublikowała dokument sprzed 90 lat, który opisuje stan ówczesnych bieszczadzkich lasów. Porównanie tego stanu z tym obecnym, ma według RDLP zadawać kłam opinii aktywistów o „nietkniętym” ludzką ręką lesie.

Później na oficjalnej stronie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie pojawiło się oświadczenie jej dyrektorki Grażyny Zgrobelnej. Poniżej jego treść:

 

„W związku z akcjami protestacyjnymi organizowanymi w ostatnim czasie przez nieformalną grupę aktywistów Inicjatywa Dzikie Karpaty (IDK) przedstawiam nasze stanowisko wobec prezentowanych w ich trakcie informacji.

 

Nieprawdą jest twierdzenie aktywistów, że walczą oni z „polityką Lasów Państwowych”. Protest skierowany jest przeciwko wiedzy i doświadczeniu leśników, których praca realizowana jest zgodnie z najlepszymi w świecie wzorcami hodowli lasu opracowanymi przez naukowców. Leśnicy prowadzą gospodarkę leśną nie bacząc na trendy ideologiczne, polityczne czy gospodarcze, a nadrzędnym celem jaki realizują jest zachowanie lasów w jak najlepszym stanie jako majątku narodowego. Lasy gospodarcze zarządzane przez Lasy Państwowe zapewniają spełnianie wszystkich możliwych funkcji w zrównoważony sposób. Spełniają zarówno zadania ochronne, jak też społeczne i gospodarcze. Aktywiści chcą, aby wszystkie lasy, również te poza parkami narodowymi i rezerwatami przyrody, spełniały tylko jedną funkcję ochronną i to realizowaną nie według założeń wynikających z nauk przyrodniczych, ale zgodną z ich własną wizją.

 

Nadleśniczowie realizują na terenie powierzonym im w zarząd gospodarkę leśną w oparciu o dokumenty planistyczne – Plany Urządzenia Lasu – opracowane przez specjalistów z tej dziedziny. Dokumenty te są opracowywane według zasad, u których podstawy leżą nauki przyrodnicze w precyzyjny sposób wskazujące co, gdzie, kiedy i dlaczego można, należy lub trzeba wyciąć, posadzić lub pozostawić. Dodatkowo dokumenty te są poddawane procedurom opiniowania (również przez czynniki społeczne), uzgadniania i zatwierdzania. Przechodzą procedurę oceny odziaływania na środowisko i w konsekwencji, po ich zatwierdzeniu przez Ministra Środowiska, stają się prawem wobec którego, każdy Nadleśniczy odpowiada, zaś jego dyspozycje ma obowiązek wykonywać. Natomiast nielegalne działania okupacyjne garstki aktywistów nie pozwalają Nadleśniczym na wykonywanie ich obowiązków, co rodzi negatywne skutki dla trwałości drzewostanów.

 

Niewątpliwie zaniechanie wykonania konkretnych czynności gospodarczych w konsekwencji blokowania prac, doprowadzić może do nieosiągnięcia zaplanowanych efektów hodowlanych. Las nie zniknie z tego terenu, ale jego wartość, nie tylko gospodarcza, ale również przyrodnicza, będzie znacznie mniejsza. Według wizji członków IDK las ma się sam regulować gatunkowo, wiekowo i przestrzennie. Jednak obraz lasu, jaki im się aktualnie podoba nie jest wynikiem naturalnych procesów przyrodniczych. To ręka leśnika go ukształtowała i nieważne jest czy ostatnie cięcie wykonano tam 40, 60 czy 150 lat temu – skład gatunkowy, wiek i obecny obszar  lasu jest wynikiem działań hodowlanych leśników. Docierające do nas głosy uznania dużej grupy społeczeństwa świadczą o tym, że praca wykonywana przez leśników służy zarówno ludziom, jak i przyrodzie.

 

Niezgodne z prawem działania aktywistów narażają zarówno ich samych na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, jak też stanowią takie samo zagrożenie dla pracujących w tym miejscu robotników leśnych. Zgodnie z przepisami prawa na tym terenie nie wolno przebywać żadnej osobie postronnej i nie jest to związane z chęcią ukrywania czegokolwiek. Las sam w sobie jest miejscem niebezpiecznym, gdzie spadająca znienacka gałąź może doprowadzić do kalectwa czy nawet śmierci. Szczególnie jednak niebezpieczne są powierzchnie zrębowe, na których obalane wcześniej drzewa mogły uszkodzić suche gałęzie i pnie, a prawdopodobieństwo wypadku jest tu znacznie większe.

 

Pomimo zapewnień aktywistów, że nie chcą oni utrudniać życia zwykłym robotnikom leśnym, to właśnie swoimi działaniami narażają ich na odpowiedzialność karną, gdyż jeśli coś stanie się osobie postronnej albo pracownikowi na powierzchni leśnej przekazanej Zakładowi Usług Leśnych to jego kierownik, a nie leśnik odpowie przed sądem. Wtargnięcie bez ostrzeżenia osób nieznających komend i zasad, którymi przy ścinaniu drzew i zrywce drewna posługują się robotnicy, skutkować może bezwiednym doprowadzeniem przez pilarza czy kierowcy ciężkiego sprzętu do obrażeń u osoby postronnej.

 

Dodatkowymi, znacznie mniej ważnymi niż ludzkie życie, są konsekwencje finansowe okupowania powierzchni przeznaczonej pod prace leśne. Zakład Usług Leśnych to są konkretni ludzie, którzy przyszli do swojego miejsca pracy, aby zarobić na życie. Bezpodstawne i bezprawne uniemożliwianie im uczciwego wykonania swoich zobowiązań umownych – zamówienia wykonywane są na podstawie procedur zamówień publicznych – będzie musiało zostać im zrekompensowane. Czy aktywni członkowie IDK są świadomi możliwych skutków finansowych swoich działań?

 

Aktywiści wskazują, że mają dość bierności ze strony leśników na ich postulaty, jednak sami nie odpowiadają na próby podjęcia dyskusji czy też spotkania w terenie w sprawie choćby owego słynnego pnia jodły obwożonego po całej Polsce. Na każde pismo IDK czy wiadomość e-mail wystosowywana była stosowna merytoryczna odpowiedź. To, że prezentowane stanowisko leśników jest niezgodne z wizją aktywistów jest odrębną kwestią. Nawet w przypadku wielokrotnych wizyt, zarówno nadleśniczowie, jak i kierownictwo RDLP w Krośnie zawsze było i jest otwarte na dyskusję. Jednak IDK nie jest jedynym interesariuszem w lesie - są również organizacje turystyczne, samorządy, związki sportowe, myśliwi czy choćby przedsiębiorcy drzewni. Ich zdanie też musimy brać pod uwagę.

 

Za nieprawdziwe trzeba uznać twierdzenia IDK o lepszym jakoby wiązaniu węgla i retencjonowaniu wody przez starodrzewy niż drzewostany młodsze - jest dokładnie odwrotnie, bo decyduje o tym m.in. witalność drzew, a nie wyłącznie ich wiek.

 

Co zaś się tyczy zarzutu o wpływach sił politycznych na gospodarowanie w lasach to przypominam, że plany urządzeniowe dla Nadleśnictw Stuposiany i Lutowiska zostały sporządzone i zatwierdzone w okresie rządów PO-PSL.

 

Pragnę zapewnić wszystkich, że lasy bieszczadzkie wraz z całym swoim bogactwem przyrodniczym nie są w najmniejszym stopniu zagrożone, pomimo istniejących rozbieżności między leśnikami i aktywistami IDK odnośnie wizji ich zagospodarowania, ochrony, udostępniania  i użytkowania”.

 

Oświadczenie Grażyny Zagrobelnej skomentował Adam Wajrak, dziennikarz i ekolog”

 

- Ale z tego dokumentu, jak ktoś go przeczyta ze zrozumieniem wynika dokładnie to o czym mówią IDK i w niczym nie zaprzecza, że tam jest las o charakterze naturalnym 1) na tym miejscu od dawna był las, czyli mamy ciągłość 2) o naturalnym składzie (buk, jodła, z domieszką świerka i jawora), 3) bardzo rzadko i nieregularnie użytkowany - wycinano tylko od czasu do czasu pojedyncze jodły to było zapewne tzw użytkowanie chłopskie, Nie ma nic o użytkowaniu innych gatunków. 4) "przestoje, gnijące pnie, grzyb, które przerażają przedwojennego leśnika i każą mu pisać, że „licho” tam jest świadczą o bardzo dużej ilości martwych drzew, czyli i o naturalnym charakterze tego lasu i niewielkim użytkowaniu. RDLP wypada podziękować za taki dokument :)

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij