Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej zostaje - taka jest nadal decyzja prezydenta Ferenca
RZESZÓW. Prezydent poprosił o opinię historyka z Uniwersytetu Rzeszowskiego na temat Placu Ofiar Getta.
„Wojna” o pomnik trwa od dobrych dwóch lat, od uchwalenia tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Nakazuje ona usunięcie z przestrzeni publicznej wszystkich nazw i pomników, propagujących ustrój totalitarny.
Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej, stojący na Placu Ofiar Getta, również miałby więc zniknąć. Takie też było od początku i nadal jest zdanie Instytutu Pamięci Narodowej. Tyle tylko, że władze Rzeszowa powiedziały „nie”. Pomnik zostaje.
Od tamtej pory korespondencja krąży między IPN a Ratuszem. Instytut swoje. Ratusz swoje.
Przez moment wydawało się, że jakiś przełom nastąpi wraz upływającym terminem na wiosnę tego roku, w którym zgodnie z ustawą, pomnik miał ostatecznie zniknąć z Placu Ofiar Getta. Koszt poniósłby wówczas Skarb Państwa. W przeciwnym wypadku, rozbiórkę mógłby nakazać wojewoda a kosztami operacji obciążyć miasto.
Radni Platformy Obywatelskiej uznali wówczas, że może nie ma co przeciągać struny i lepiej przenieść pomnik na cmentarz żołnierzy radzieckich. Rada Miasta przyjęła nawet odpowiednią uchwałę, tyle tylko, że intencyjną, do niczego tak naprawdę nie zobowiązującą władze miasta. Wyszło jednak na to, że przenosiny wcale nie są takie proste, ze względu na stan pomnika. Ten po prostu mógłby się rozpaść.
Prezydent Ferenc już podczas tamtej sesji Rady Miasta użył argumentu, że Plac Ofiar Getta znajduje się na miejscu starego żydowskiego cmentarza. Do tego teren objęty jest ochroną konserwatorską, więc tym bardziej od pomnika wara.
Minęło kilka miesięcy. IPN zdania nie zmienił. Prezydent Ferenc również. Swoją drogą wydawało się, że sprawa nieco przyschła. Minęły jednak wybory i temat jednak znów powrócił.
Prezydent Ferenc przypomniał sobie o swoim starym argumencie i poprosił o opinię Wacława Wierzbieńca, profesora Uniwersytetu Rzeszowskiego, kierownika Zakładu Historii i Kultury Żydów w Instytucie Historii tej uczelni.
Jego opinia do Ratusza wpłynęła w poniedziałek 29 października.
„Z całą stanowczością pragnę podkreślić, że jest to teren (Plac Ofiar Getta - przypis red.) cmentarza żydowskiego z punktu widzenia religijnego, kulturowego i historycznego” - pisze w swojej opinii prof. Wierzbieniec. I dodaje, że - „na stanowisku religijnego charakteru tego miejsca, jako cmentarza żydowskiego, na którym znajdują się szczątki osób wyznających judaizm, od lat konsekwentnie stoi Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Warszawie, pozostająca w stałym i ścisłym kontakcie ze Światowym Kongresem Żydów”.
„Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że teren ten może nie odpowiadać definicji prawnej cmentarza, obowiązującej w polskim prawodawstwie: nie zmienia to jednak faktu, że Plac Ofiar Getta jest terenem cmentarza. Definicje te, formułowane w polskim prawodawstwie jeszcze w latach 50. XX wieku, w okresie stalinizmu i nasilonej walki z religią oraz jej przejawami, nie uwzględniały funkcji religijnej i kulturowej cmentarza, ograniczając się do definicji sanitarnej cmentarza.(…) Zdecydowanie sprzeciwiam się stosowaniu takiej definicji w odniesieniu do terenu starego cmentarza żydowskiego w Rzeszowie”.
Opinia zostanie dołączona do kolejnego pisma, jakie Ratusz wyśle wkrótce do IPN.
O pomniku na Placu Ofiar Getta usłyszymy jeszcze nie raz.