Czy na pewno Polska jest atrakcyjna dla zagranicznych inwestycji?
Jak wynika z raportu Ernst&Young, Polska jest drugim w Europie krajem pod względem atrakcyjności inwestycyjnej. Opinia Aganty Wancio z organizacji Pracodawcy RP
Inwestycja firmy lotniczej Vac Aero w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologicznym Aeropolis, fot. Adam Cyło
- To bardzo dobra wiadomość, ale nie zapominajmy, że ranking dotyczy percepcji menedżerów, która nie do końca oddaje skalę rzeczywiście podejmowanych działań – mówi ekspert Pracodawców RP, Agata Wancio.
Ekspert Pracodawców RP przypomina, że w 2011 r. doszło w Polsce do znaczącego spadku zarówno liczby realizowanych przez firmy zagraniczne projektów inwestycyjnych (o 37%), jak i liczby nowo utworzonych miejsc pracy (o 15%) związanych z ich realizacją. – Jak widać, status „zielonej wyspy” okazuje się dalece niewystarczającym argumentem w przyciąganiu nowych inwestycji – komentuje Agata Wancio.
Choć rzeczywiście jesteśmy liderem Europy Środkowej w przyciąganiu inwestycji zagranicznych, to do większości krajów Europy Zachodniej jeszcze nam daleko. Zarówno pod względem liczby projektów, jak i liczby nowo utworzonych miejsc pracy w 2011 r. wyprzedzili nas nie tylko Niemcy, lecz także Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Holandia i Belgia. Co więcej – to Polska obok Rosji odnotowała największy spadek liczby projektów w grupie europejskich liderów. Dlatego, zdaniem Pracodawców RP, nie powinno się ograniczać analizy do aspektów ilościowych.
Miejsca pracy są ważnym kryterium i nie można ich pomijać, dokonując oceny skutków napływu BIZ do kraju, ale w dłuższej perspektywie nie wystarczą do rozwoju gospodarki.
- Jeśli głównym czynnikiem napędzającym napływ inwestycji do Polski pozostaną relatywnie niskie koszty pracy, to wraz ze wzrostem wynagrodzeń może dojść do realokacji części projektów do krajów tańszych - zaznacza Agata Wancio. – Autorzy opracowania podkreślili, że jesteśmy liderami w produkcji części samochodowych oraz w montażu samochodów, co wskazuje na duże znaczenie czynnika kosztowego w wyborze lokalizacji.
Dobrą wiadomością jest rosnąca atrakcyjność naszego kraju związana z lokowaniem centrów usługowych, zwłaszcza tych bardziej wyspecjalizowanych. Włączeniu się Polski w międzynarodowe procesy outsourcingu sprzyjają (oprócz niskich kosztów pracy i rosnącej wydajności) wykwalifikowani pracownicy. W kontekście rozwoju bardziej zaawansowanych procesów biznesowych Pracodawcy RP zwracają jednak uwagę na dwie newralgiczne kwestie – konieczność poprawy jakości kształcenia i doceniania tzw. kompetencji miękkich. Właściciele zagranicznych centrów usług biznesowych skarżą się bowiem na niewystarczające umiejętności interpersonalne polskich absolwentów oraz postępujący deficyt pracowników o pożądanych kwalifikacjach (np. jednoczesnej znajomości procesów IT oraz rzadkich języków obcych).
Należy zatem budować konkurencyjność naszego kraju na atutach bardziej trwałych i gwarantujących ciągły rozwój, a na razie nie jest z tym najlepiej. – Ewentualni inwestorzy nie postrzegają nas jako potencjalnego centrum wiedzy i innowacji – mówi ekspert Pracodawców RP. W zaprezentowanym przez Ernst&Young rankingu przyszłych centrów innowacji nie ma przedstawiciela Polski czy – szerzej – regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Znalazły się w nim tylko dwa miasta europejskie – Berlin i Londyn.
Blisko połowa inwestorów lokuje swój kapitał w Europie, licząc na to, że będzie mogła rozwinąć możliwości w zakresie badań i innowacji. Wielu z nich ma nadzieję na realizację projektów w przedsiębiorczym i innowacyjnym otoczeniu konkurentów i dostawców. Aby w ocenie inwestorów Europa w dalszym ciągu była postrzegana jako atrakcyjny region, potrzebuje większego wsparcia branży high-tech. W takim otoczeniu biznesowym koszty produkcji (zwłaszcza koszty pracy) odgrywają mniejszą rolę. Za wysokiej klasy specjalistów i inżynierów trzeba dobrze zapłacić niezależnie od lokalizacji, a różnice w poziomie wynagrodzeń w poszczególnych krajach będą się z czasem kurczyły. W przypadku realizowania projektów innowacyjnych inwestorzy liczą też na zachęty podatkowe. Tymczasem ostatnie wypowiedzi Ministra Finansów w kwestii wprowadzania jakichkolwiek obniżek czy ulg podatkowych (poza zagwarantowaną ustawą obniżką VAT) dają jednoznaczny przekaz – dopóki sytuacja finansów publicznych nie ustabilizuje się, o obniżaniu podatków nie ma mowy.
Musimy zatem konkurować w przyciąganiu projektów innowacyjnych innymi atutami. Czy zdołamy przełamać impas w zakresie współpracy środowiska naukowego z biznesowym? Jak na razie system komercjalizacji wiedzy i transferu technologii pozostaje jednym z wąskich gardeł procesu innowacyjnego w Polsce. Przeznaczyliśmy na ten cel sporo środków pochodzących z funduszy unijnych, ale jak na razie efekty nie są zadowalające. Poza kilkoma centrami transferu technologii działającymi przy prężnych ośrodkach akademickich polskie uczelnie cechuje niska świadomość potrzeb i korzyści płynących z komercjalizacji wiedzy. Jeśli przejdziemy do oceny konkretnych rezultatów (jak udzielone licencje lub sprzedane patenty), jest jeszcze gorzej. – Skoro same uczelnie nie bardzo wiedzą, czy wynalazki, którymi dysponują, mają potencjał rynkowy, to jak mogą przekonać do nich przedsiębiorców – potencjalnych nabywców czy kooperantów? – pyta retorycznie Agata Wancio.
I na koniec: inwestycje zagraniczne są bardzo ważne dla polskiej gospodarki, ale nie zapominajmy w tym wszystkim o polskich firmach, którym również trzeba stworzyć warunki do rozwoju, tak aby były w stanie rywalizować ze swoimi konkurentami z innych krajów zarówno na rynku lokalnym, jak i na rynkach zagranicznych.
Opr. kar