Czy polski i ukraiński przemysł obronny mogą współpracować?
RZESZÓW, PODKARPACKIE. Na X Forum Europa Ukraina (odbywającym się w G2A Arenie) mówiono m.in. o możliwościach, perspektywach i barierach współpracy polsko-ukraińskiej w dziedzinie obronności. Zdanie są podzielone.
Od lewej Bogdan Klich, Paweł Poncyliusz, Marek darecki i Ołeh Dubicz
O doświadczeniach, jakie można wyciągnąć z trwającego już trzy lata konfliktu rosyjsko-ukraińskiego mówił Paweł Poncyliusz, doradca zarządu WB Electronics (były poseł i wiceminister gospodarki).
Wojna na Ukrainie to z jednej strony pokazanie zastosowań najnowocześniejszego, często nieznanego wcześniej sprzętu, jak drony, a z drugiej strony renesans artylerii,
- Dane do urządzeń artyleryjskich mogą spływać z drona – mówił Paweł Poncyliusz. - Pierwsi do wysokiego poziomu kompetencji w tej dziedzinie doszli Rosjanie. Inne armie wracają do swoich zasobów artyleryjskich
Jego zdaniem istnieje przestrzeń do współpracy miedzy Polską i Ukrainą, np. W rakietach, w dziedzinie elektroniki.
- Współpraca pozwoli przenieść Polskę w inne miejsce – uważa ekspert. - Niepotrzebne będą nam rozwiązanie zachodnie, będziemy w stanie udzielić sobie pomocy po dwóch stronach granicy regionalnie. Polski przemysł zbrojeniowy może być dla ukraińskiego bramą na wszystkie kraje NATO. Ci członkowie paktu, któzy wywodzą się z Układu Warszawskiego może będą przychylnie patrzeć na to, co pochodzi z Ukrainy. Oczywiście wojna w Donbasie wymaga innego zorganizowania wojska.
Marek Darecki, prezes Pratt&Whitney Polska i prezes klastra Dolina Lotnicza jest sceptyczny co do możliwości współpracy.
eksport doliny Lotniczej to 3 mld dolarów.
Szanse są w pokoju.
- Porównanie potencjału pokazuje, że nie ma szans na współpracę – stwierdził szef Doliny Lotniczej. - Odbyliśmy kilka wizyt benchmarkowych na Ukrainie. To świetni inżynierowie, metalurdzy, konstruktorzy. Ale przemysł jest na takim poziomie, to jak my 20 lat temu - jeśli chodzi o organizację produkcji, wydajność.
Marek Darecki przytoczył dane, dotyczące jego firmy. 15 lat temu, w chwili prywatyzacji poziom 30 mln dolarów. Teraz jest to 800 mln dolarów. Do rozwoju firmy konieczne muszą być trzy rzeczy, wiedza, kapitał i rynek zbytu. Masowy rynek zbytu. W dolinę lotniczą zainwestowano 2,5 mld dolarów, w WSK Rzeszów co roku 40 mln dolarów. Nie widzę też małych i średnich firm, które mogłyby być dostawcami. Można by Ukrainę drenować z fachowców, ale nie o to przecież chodzi.
Oleh Dubisz, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej stwierdza jednak, że wiele się zmieniło. Na Ukrainie rozwinął się prywatny sektor, stanowi on już powyżej 60 proc. Tyle ofert z sektora prywatnego otrzymuje Ukroboronprom. A dynamiczny rozwój nastąpił w obliczu wojny. To stwarza możliwości możliwości do współpracy polsko-ukraińskiej. Wykorzystują to już – wg jego słów – takie firmy jak PCO czy Huta Stali Jakościowych.
- Mamy dyskusję, o tym, czy prowadzić eksport mimo wojny – mówił ukraiński przemysłowiec. - Ale skąd wziąć tyle pieniędzy, by rozwijać siły. Eksport to suma powyżej 600 mln dolarów, a w najlepszych latach było 2,5 mld dolarów. A potencjał to 3-3,5 mld dolarów. Powyżej 70 proc. firm ma certyfikaty ISO 90001 i dostosowujemy się do standardów NATO, co daje możliwość współpracy.