Dopłaty do wygaszania rolnictwa czyli „przed szkoda i po szkodzie głupi!”
Kolejny pomysł rodem z Brukseli. Polscy producenci mleka mogą ubiegać się o unijne wsparcie na… ograniczenie produkcji. Nabór niedawno się zakończył.
Fot. Pixabay/CC0
Jak wiadomo po zniesieniu w Unii Europejskiej kwot mlecznych powstała nadprodukcja mleka, co spowodowało spadek jego ceny o połowę. Unia wprowadza dopłaty rolnikom, którzy zdecydują się o połowę zmniejszyć produkcję. Pomoc wynosi 14 euro do 100 kilogramów zredukowanej produkcji. Kwota przewidziana na pomoc dla producentów mleka w całej Unii wynosi 150 mln euro czyli ponad 600 mln zł.
A może zamiast wydawać pieniądze na blokowanie produkcji – przynajmniej w Polsce – środki te przeznaczyć na pomoc serowarom, aby te nadwyżki mleka przerabiali na sery i to takie długo dojrzewające np. minimum rok.
Gdy rozmawiam z podkarpackimi producentami serów mówią, że mają poważne problemy z zakupem dobrego surowca, bo taki jest zbyt na dobrej jakości, świeże sery. Może więc warto wyłożyć część tej kasy na budowę małych serowarni w Podkarpackiem i zapakować je po brzegi serami, niech leżą a sprzedadzą się na pewno. Mamy zaledwie kilku legalnych serowarów w regionie, reszta – blisko 200 – robi to pokątnie. Pomóc im raz, a problem z nadprodukcją mleka przynajmniej w naszym regionie zniknie.
W Stowarzyszeniu „Pro Carpathia” zajmujemy się między innymi odtworzeniem restytucją serowarstwa w Podkarpackiem. Organizowaliśmy m.in. szkolenia dla serowarów, była wizyta studyjna w Szwajcarii, w tej chwili przeprowadzamy badania jakości mleka. Do tego po raz drugi organizowany jest Redyk Bieszczadzki. Temat wydaje się atrakcyjny i szkoda że tak „unikatowy” w świadomości władz lokalnych i rządowych.
A przecież biorąc pod uwagę nasze górzyste tereny mamy potencjał i co najważniejsze kilkunastu/kilkudziesięciu lokalnych serowarów, którym wystarczyłoby tylko trochę pomocy i ułatwienia „niektórych zawiłych przepisów”, a mogliby wreszcie produkować legalnie swoje wyroby i je sprzedawać, a pozyskane dzięki temu środki mogłyby rozkręcać naszą „lokalną gospodarkę”.
A i mleko by się nie rozlało.
Krzysztof Zieliński - publicysta, wydawca, działacz społeczny i gospodarczy (Stowarzyszenie Pro Carpathia). Od ponad 10 lat zajmuje się propagowaniem tradycyjnych kulinariów