Innowacje - dobre chęci i rzeczywistość
„Pragmatyczne innowacje – od pomysłu do sukcesu rynkowego” – taki tytuł nosiło niedawne (5 października 2016) seminarium zorganizowane przez kilka podmiotów na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Konferencję oceniam jako ciekawą i pożyteczną, bo przecież tematyka to nieustająco ciekawa i ważna, w kontekście obecnego stanu i perspektyw rozwoju polskiej gospodarki. Trzeba bowiem wierzyć, że kiedyś wreszcie Polska przestanie się wlec w ogonie rankingu państw klasyfikowanych wedle kryterium udziału nakładów na prace B+R w PKB. I właśnie dlatego – trzeba podobne spotkania organizować. Aby było lepiej.
Rzecz jednak nie tyle w rankingach, co w skuteczności komercjalizacji innowacyjnych projektów w naszym kraju. A z tym, nie ma co ukrywać, jest nadal źle. Seminarium dostarczyło mi kolejnych przemyśleń na ten temat. Z jednej strony serce się raduje, gdy człek widzi efekty innowacyjnych działań i projektów podejmowanych i finalizowanych w polskich ośrodkach nauki, instytutach i uczelniach. Mówił o tym na seminarium dr inż. Jan Andreasik z UCTT UR. Wiele uczelnianych centrów transferu technologii w Polsce może się pochwalić podobnymi osiągnięciami, co dobrze świadczy o innowacyjnych ambicjach i możliwościach tych ośrodków i ich próbach dogadywania się z biznesem.
Dlaczego jednak innowacyjne produkty o ewidentnym potencjale rynkowym z takim trudem torują sobie w Polsce drogę ku ich pełnej komercjalizacji? Przez ostatnich 10 lat wielokrotnie słyszałem tak zadawane pytanie, podobnie jak próby zdiagnozowania istoty problemu i pomysły na jego rozwiązanie. Wszyscy niby wiedzą o złym na ogół stanie współpracy nauki z przemysłem ale efekty działań sanacyjnych w tej dziedzinie są raczej mierne i rzadkie.
W moim przekonaniu – mówił m.in. o tym na seminarium Jerzy Wołkowycki z PIIiTT S.A. – problem tkwi w braku w naszym kraju rozwiązań systemowych skutecznie usprawniających system komunikacji między podmiotami zaangażowanym w komercjalizację efektów prac B+R. Może by więc ktoś wymyślił jakieś innowacyjnę esperanto – język zrozumiały przez wszystkich partnerów tego procesu? Mówienie podobnym językiem jest arcyważne, ale tak naprawdę jeszcze ważniejsze jest zapewnienie zbieżności interesów podmiotów w innowacje zaangażowanych. W Polsce okazuje się to zadaniem arcytrudnym do wykonania z wielu powodów, także politycznych. Obserwowałem w paru krajach przyjęte tam rozwiązania . Największe wrażenie wzbudziły we mnie ścieżki finansowania innowacji zastosowane w Finlandii . W Polsce zmian systemowych brak, więc też nie dziwię się, że jak dotąd jesteśmy w stosunku do Finlandii (i nie tylko) w lesie…
Nie podpowiadając żadnych rozwiązań zasadniczych problemów komercjalizacyjnych -seminarium dostarczyło uczestnikom solidną porcję wiedzy na inny temat. Profesor Sergei Ikovenko z amerykańskiego MIT z pasją przedstawił praktyczne zastosowania TRIZ- metody analitycznej pozwalającej na stworzenie innowacyjnej strategii firmy i połączenie jej z własnym modelem biznesowym. TRIZ łamie stereotypy w myśleniu o innowacjach i ich komercyjnych zastosowaniach. Nie szczęście, nie inspiracja płynąca z geniuszu wynalazcy decydują o komercjalizacyjnym sukcesie innowacyjnego projektu ale usystematyzowane postępowanie prowadzone przy wykorzystaniu ścisle pokreślonych narzędzi – taki wniosek płynie z pouczającej prezentacji prof. Ikovenki. Udowodnił on tę tezę przedstawiając związane z wykorzystaniem TRIZ sukcesy Hyundai’a i Samsunga.
-TRIZ jest takim wewnątrzfirmowym narzędziem „współpracy nauki z biznesem” – taki wniosek wysnułem po wysłuchaniu owej prezentacji.
Warto do tej refleksji dodać następną: - Kto wymyśli i skutecznie wykorzysta podobne narzędzie dla całej polskiej gospodarki?
Antoni Kopyto
Autor jest ekspertem rynku innowacji, public relations i mediów mieszkającym w Stalowej Woli. Współpracuje z SOOIiPP oraz PPNT Aeropolis w Rzeszowie