Česka Hospoda – czyli rzeszowski sukces w gastronomii
RZESZÓW. W ciągu dwóch lat oryginalny lokal ugruntował swoją pozycję. Restauracje z takim szyldem zaczynają pojawiać się również w innych miastach Polski.
Andrzej Hajnosz gastronomią zajmuje się od wielu lat. W latach osiemdziesiątych zaczynał w studenckim klubie Pod Palmą. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w lokalu przy ulicy Rynek 5 prowadził „Prohibicję”. Właścicielami marki byli aktorzy Bogusław Linda, Marek Kondrat, Zbigniew Zamachowski i Wojciech Malajkat. Potem w tym samym miejscu przez ponad 10 lat prowadził Vabank. W listopadzie 2012 roku zdecydował się na coś zupełnie nowego – restaurację z czeskim menu.
Modne miejsce w Rzeszowie i nie tylko
Česka Hospoda okazała się strzałem w dziesiątkę. Masova topinka, utopenec, prażony syr a dopopicia czeskie piwa czy kofola (napój z kofeiną, o smaku łagodniejszym niż produkty znanych koncernów). Takiej oferty do tej pory w Rzeszowie nie było. O ile w Vabanku raczej nigdy nie brakowało wolnych miejsc (a czasem wręcz było ich za dużo), to w Českiej konieczne są rezerwacje.
Potencjał marki zaczęli dostrzegać przedsiębiorcy z innych miast. Do Andrzeja Hajnosza zgłosił się biznesmen, który zachwycił się lokalem podczas pobytu w Rzeszowie i postanowił podobny otworzyć w swoim mieście.
Pierwszy lokal ma rzeszowskiej licencji pojawił się już w Olsztynie. Jest dwa razy większy, ale klientów nie brakuje. Obserwatorzy zauważają, że wyssał klientów z innych lokali. Kolejne franczyzowe Českie Hospody mają pojawić się w Toruniu i Szczecinie. A to pewnie nie koniec. W końcu Czesi, Czechy czy dawna Czechosłowacja dobrze się Polakom kojarzą. Warto dodać, że jest to pierwsza wywodząca się z Rzeszowa franczyza gastronomiczna.
Tak jak w Czechach
Česka Hospoda to nie tylko czeskie dania, powstające ze sprowadzonych z Czech (rzadziej ze Słowacji) produktów. To także wystrój, począwszy od plakatów, muzyki, a skończywszy na meblach, kontuarze baru czy nawet wieszakach. Wszystkie jest takie jak u naszych południowych sąsiadów. A do tego ceny – relatywnie niezbyt wysokie.
Nieobywa się bez nieporozumień. Np. wielu klientów nie rozumie, że prawdziwe czeskie piwo smakuje dopiero wtedy, gdy się je odpowiednio naleje. Odpowiednio czyli długo, nawet piętnaście minut.
- Tak zresztą piwo jest lane jest wszędzie w Czechach. Nawet w miejscach, które uznalibyśmy za podłe – mówi Waldemar Sosnowski, znany rzeszowski fotoreporter, który zwiedził Czechy.
Konsultantem Andrzeja Hajnosza był także słowacki dziennikarz Josef Jurčišin, znający także Czechy (obecnie pracuje w Stowarzyszeniu Euroregion Karpacki Polska w Rzeszowie).
