Pijany kierowca porzucił auto i uciekał do lasu
Mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem, wjechał do rowu, a gdy usłyszał, że ktoś dzwoni na numer alarmowy, uciekł.
Fot. policja
W niedzielę po godz. 9, policjanci jarosławskiej i lubaczowskiej komendy otrzymali zgłoszenie, że na trasie Stare Oleszyce-Sieniawa, do przydrożnego rowu, wjechał samochód osobowy i kierowca po wyjściu z auta uciekł do pobliskiego lasu.
Na miejscu zdarzenia interweniowali policjanci z posterunku w Wiązownicy i z Lubaczowa. W rozmowie ze świadkami ustalili, że kiedy przejeżdżali przez miejscowość Mołodycz, zauważyli w przydrożnym rowie samochód osobowy, którego tylna część wystawała na jezdnię. Zatrzymali się i postanowili sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Za kierownicą hyundaia siedział mężczyzna, od którego czuć było alkohol, a pojazd miał włączony silnik. Gdy kierujący usłyszał, że jeden ze świadków dzwoni na numer alarmowy, wyszedł z pojazdu i uciekł w kierunku leśnej drogi. Świadek ujął mężczyznę i przekazał funkcjonariuszom, którzy w tym czasie przyjechali na miejsce zdarzenia.
Mundurowi sprawdzili stan trzeźwości kierującego hyundaiem. Mężczyzna miał 3,2 promila alkoholu w organizmie.
55-letni mieszkaniec gminy Wiązownica został zatrzymany i trafił do policyjnej izby zatrzymań.
Mężczyzna usłyszał zarzuty. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności. O jego dalszym losie zadecyduje teraz sąd.
.