Kolejny przetarg na kładkę rowerową przy tęczowym moście w Rzeszowie
RZESZÓW. Oferty złożone w pierwszym przetargu były dla miasta za drogie.
Fot. rzeszow.pl
I to chyba za mało powiedziane. Po otwarciu ofert urzędnicy nie mogli oczom uwierzyć.
Owszem, miasto liczyło się z dużym wydatkiem. Na kwietniowej konferencji prasowej w okolicach tęczowego mostu wiceprezydent Marek Ustrobiński zwracał uwagę, że miasto zdecydowało się na budowę kładki w nowej kompozytowej technologii. Skoro tak, będzie więc trochę drożej, ale innowacyjnie i nowocześnie.
Najwidoczniej firmy uznały, że skoro tak, to one też sobie nieco poszaleją. I o ile szacunki miasta wskazywały, że kładka i pozostałe prace będą kosztować mniej więcej 2,1 mln zł, to oferenci przebili te oczekiwania - ceny trzech ofert mieściły się pomiędzy 4,5 a 5,5 mln zł.
Skąd taki rozjazd szacunków z realiami rynkowymi? Wiadomo, jak tłumaczyło miasto, wszystko drożeje - materiały, robocizna. No i jakby nie było, projekt i kosztorys kładki był przygotowany dwa lata temu.
Miasto oczywiście nie zrezygnowało z inwestycji, o której zresztą mówiło od kilku lat. Rozpisało kolejny przetarg. Podobne kładki mają też powstać przy zaporze i na moście Lwowskim. To jeden z elementów - jak mówił na owej konferencji Marek Ustrobiński - nowej rowerowej polityki miasta. I jak dobrze pójdzie, to Rzeszów rowerami stał będzie. Ba, rowerzysta rowerzystę rowerem będzie poganiał a ich ścigać będą jeszcze mieszkańcy na elektrycznych hulajnogach. Tak mniej więcej będzie, zobaczycie… No, ale to była wizja nakreślona przed euro wyborami. Zresztą jak miał wiceprezydent mówić, skoro wokół niego stali przedstawiciele „Rowerów Rzeszów”
Na oferty w drugim przetargu miasto czeka do 15 lipca. Z terminem realizacji kładki, to się może jeszcze powstrzymamy…
