Podkarpacie nadal wolne od ASF
RZESZÓW, PODKARPACKIE. Pierwszy przypadek dzika zarażonego wirusem afrykańskiego pomoru świń stwierdzono w Polsce cztery lata temu. Na szczęście choroba nie dotarła na Podkarpacie.
Fot. Pixabay/CC0
Nasze województwo jest jedynym na tzw. ścianie wschodniej, gdzie do tej pory nie odnotowano ani jednego ogniska występowania ASF. Od początku trwania epizootii wykryto w Polsce 1899 przypadków u dzików, w tym 995 w 2018 r. oraz 108 ogniska u świń, w tym 4 w tym roku.
Na Podkarpaciu jak na razie z wirusem ASF walczyć nie trzeba, ale od kilku lat działania nastawione są na profilaktykę. Zaangażowane sa wszystkie możliwe służby: od Inspekcji Weterynaryjnej, przez policję, wojsko Az po zarządców dróg.
Póki co działania te przynoszą pozytywne efekty. Pochwalili się nimi na wtorkowej konferencji prasowej Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki i Mirosław Welc, podkarpacki wojewódzki lekarz weterynarii.
Oprócz prowadzenia intensywnej kampanii informacyjnej wśród mieszkańców województwa, ale i turystów zza wschodniej granicy, przeprowadzane są np. akcje poszukiwania padłych dzików. W ub. roku znaleziono ich 138 a wraz dzikami pochodzącymi z wypadków komunikacyjnych - 414 sztuk. Wszystkie zostały przebadane laboratoryjnie.
Prowadzone są również działania mające zmniejszyć populację dzika w naszym regionie. Tu pomagają myśliwi.
Swoje robią również służby graniczne. Na granicy z Ukraina przejęto 50 ton żywności zwierzęcego pochodzenia. Wartość wystawionych mandatów przekroczyła 700 tys. zł.
Ewa Leniart potwierdziła, że pomysł zamontowania specjalnego ogrodzenia na wschodniej granicy kraju jest nadal aktualny. Trwają prace nad odpowiednimi przepisami.
Mirosław Welz poinformował z kolei, że na działania profilaktyczne w ubiegłym roku, kosztowały ponad 1 mln zł.