„Dzień Pszczoły” czy dzień alarmu dla rolnictwa? Opinia „Polskiej Ekologii”
KROSNO, KRAJ. Zbliża się obchodzony 8 sierpnia „Dzień Pszczoły”. Stowarzyszenie Polska Ekologia uważa, że powinno się go nazywać dniem alarmu dla pszczół, a może nawet dla rolnictwa.
Fot. Pixabay/CC0
Od pszczół - jak wiadomo - zależy wielkość plonów i stan łąk.
- Zamiast się martwić o korzystne dostawy gazu dla fabryk chemicznych nawozów, należy się troszczyć o zapylanie upraw, zapylanie dające plony większe o 40%. Warto powtarzać apel: stop pszczelej eksterminacji – mówi Bogdan Juchniewicz ze stowarzyszenia Polska Ekologia. - Tylko jak zmienić poglądy na gospodarkę rolną, w której przez sypanie chemii na pola, ziemia z wolna pustynnieje i stepowieje? A jako ratunek uważa się dosypanie kolejnej porcji chemii. Nie ulegajmy propagandzie koncernów chemicznych.
Dane statystyczne są alarmujące: w latach 70 – 80 minionego wieku było 2,5 miliona rodzin pszczelich, w obecnie został 1 mln, góra 1,4 mln rodzin.
- Najgroźniejsze dla pszczół okazały się nowoczesne środki ochrony roślin oparte na bazie neonikotynoidów – mówi Marek Barzyk – członek Stowarzyszenia „Polska Ekologia”, aktywny pszczelarz, współinicjator przedsięwzięcia pn. „Las pszczelarski, las bartny”, prezes Koła Pszczelarzy w Krośnie. - Dla rolnika proste w użyciu, dla pszczół okazały się zabójcze. Niesolidne badania odnośnie szkodliwości tych środków dla pszczół sugerowały, że są one niegroźne. Dopiero w ostatnich dwóch latach wykazano zdecydowanie, że były one zabójcze! W niektórych częściach świata m.in. Ameryce Północnej spowodowały nawet 70-procentowe spadki populacji pszczół”.
Według Marka Barzyka, kolejnym zagrożeniem dla pszczół są pyłek i nektar roślin modyfikowanych genetycznie (GMO). Tymczasem badania naukowe idą w kierunku stworzenia urządzeń, które zastąpią pszczoły. Przykładem tego jest próba zapylania roślin przez mini drony oraz prace hodowlane przekształcające rośliny owadopylne w rośliny samopylne lub wiatropylne.
Pszczelarze wraz z organizacjami społecznymi nieustannie alarmują i piszą w tej sprawie listy do ministra rolnictwa.
- Pszczoła w przyrodzie pełni rolę czujnika, który w przypadku zagrożenia przesyła sygnał alarmowy dla człowieka – przypomina krośnieński pszczelarz. - Te sygnały alarmowe pojawiły się już około czterdziestu lat temu. W tym momencie jest to już ogólnoświatowa sytuacja alarmująca , która jednak mimo, że jest zauważona przez człowieka, nie jest wygaszana. Zbyt wolno podchodzimy do zagadnień, które zagrażają życiu pszczół, co łączy się z zagrożeniem dla życia człowieka na Ziemi. Pszczoła na naszej planecie żyje kilkadziesiąt razy dłużej od człowieka. Prawdopodobieństwo, że pszczoły wyginą a człowiek zostanie jest bardzo małe.
Bohdan Juchniewicz przypomina, szacunki ekonomistów, któzy wycenili na 4,5 tys. zł pracę jednej rodziny pszczelej w postaci zapylania. Dla całej gospodarki rok ich pracy daje 4,1 mld zł rocznie. I to nie licząc wartości miodu.
- A to oznacza, że co roku rezygnujemy z dochodu w postaci grubych miliardów – mówi Bohdan Juchniewicz. - Dlatego chociażby z tego powodu należy zahamować pszczelą apokalipsę.