Powiat Rzeszowski - siła inwestycji
Preferencyjne pożyczki między innymi na poprawę efektywności energetycznej

Turystyka przede wszystkim, głupcze – opinia Krzysztofa Staszewskiego

Opublikowano: 2015-01-29 12:10:07, przez: admin, w kategorii: Opinie

Tak chciałoby się sparafrazować słynne stare – bo z 1992 r. - i już klasyczne hasło wyborcze prezydenta Billa Clintona „Przede wszystkim gospodarka głupcze”, które w moim przekonaniu jest również aktualne, w segmencie turystycznym w naszym podkarpackim wymiarze.

Krzysztof Staszewski. Fot. WH

Krzysztof Staszewski. Fot. WH

 

Dla naszego województwa branża turystyczna, mogłaby i powinna być, prawdziwym kołem zamachowym dla lokalnej gospodarki. Postawienie na nią przez decydentów samorządowych i gospodarczych, zaowocowałoby lawiną – dosłownie – małych i średnich inwestycji, które w skali makro zmieniłyby oblicze naszego regionu. Ktoś może powiedzieć – słowa na wyrost. Postaram się więc je szybko udowodnić.

Wpisanie turystki na czołowe miejsce rozwoju naszego województwa i konsekwentne działanie w tym kierunku przez np. dekadę spowodowałoby gros inwestycji budowlanych ze strony przedsiębiorców budujących lub rozbudowujących pensjonaty, hoteliki, gospodarstwa agroturystyczne, domki pod wynajem, obiekty gastronomiczne większe (restauracje), jak i mniejsze (bary, małą gastronomię). W dalszej kolejności poszłaby szybko za tym cała sfera usług czyli wypożyczalnie sprzętu i biura podróży. Miałyby szansę pojawić się – w większym zakresie – stadniny koni, wypożyczalnie psich zaprzęgów, małe firmy z usługami lotniczymi, albo z ofertą fotosafari. Kolejne działania to pojawienie się na rynku – z powodu dużo większej ilości turystów – osób organizujących dla zainteresowanych warsztaty kulinarne (produkcja serów, przetwórstwo owoców, wypiek chleba) oraz wszystkie typy aktywności rzemieślniczej, z garncarstwem, bibułkarstwem na czele.

Przy radykalnym zwiększeniu turystów zdecydowanie większą szansę miałyby wtedy wszelkiego typu inwestycje w ramach PPP czyli partnerstwa publiczno-prywatnego i może wtedy, a raczej na pewno pojawiłyby się w Podkarpackiem np. baseny termalne, muzea pod gołym niebem z modną obecnie tematyką etniczną. Byłaby wtedy też możliwość rekonstrukcji pełnej trasy Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej, a i „Pogórzanin” wreszcie miałby realną szansę na rozwój. A jaka popularnością mogłaby się cieszyć przygotowywana obecnie nowa atrakcja turystyczna drezyny rowerowe na torach, szczególnie tych, które jednak nie byłby ponownie uruchomione pod kolej.

Te wszystkie działania to tysiące, dziesiątki tysięcy miejsc pracy, stałej lub sezonowej. Ale najcenniejszym elementem byłoby wydłużenie sezonu turystycznego z obecnych 3-4 miesięcy, do nawet trzech kwartałów. Miałoby to także wpływ na obniżenie cen. Inaczej są one kalkulowane gdy na pozostałą część roku życia trzeba zarobić w kwartał, a inaczej gdy z trzech kwartałów trzeba zaoszczędzić na czwarty.

Na ten zwiększony dynamicznie ruch turystyczny nałożyłoby się większe zapotrzebowanie na lokalną żywność tradycyjną, co byłoby zbawienne dla już istniejących małych serowarni, masarni, producentów wody gazowanej, cukierni, lodziarni. Może pojawią się nieistniejące obecnie, a kiedyś mocno związane z naszym regionem olejarnie, kaszarnie, octownie. A jaki byłby to zastrzyk klientów i pieniędzy (nie bójmy się tego słowa) dla tak licznych winnic. Może wtedy nastąpiłoby radykalne powiększanie ich powierzchni i spora z nich część wystąpiłaby o możliwość legalnej sprzedaży produkowanego na miejscu wina, a nie jak teraz – z blisko 160 winnic tylko 8-9 (różne są podawane liczby) mają koncesję na sprzedaż.

Dodajmy jeszcze do tego inwestycje samorządowe w rozwój małych, lokalnych dróg ze zdecydowanie tańszą ceną za 1 km długości, niż budowana autostrada A4.

Do tego wszystkiego doliczmy jeszcze gwałtowny rozwój małej poligrafii, agencji reklamowych, etatów dla „piarowców” i rzeczników prasowych, bo spora część z tych usług wymagałaby dodatkowych działań promocyjnych: folderów, ulotek, eventów dziennikarskich, blogerskich itp.

Proszę tylko zobaczyć – jedna świadoma decyzja czyli inwestujemy konsekwentnie przez 10 lat w turystykę w Podkarpackiem i ile potencjalnych możliwości. Ile trzeba by nowych fabryk w Dolinie Lotniczej, aby zapełnić tyle etatów. A co ważne przy turystyce rozwój jej następowałby nie punktowo, jak w przypadku fabryk, ale obszarowo: Bieszczady, Beskich Niski, niedoceniane niestety Pogórza, Puszcza Sandomierska i podkarpacka część Roztocza. Tylko pomarzyć?

Krzysztof Staszewski, prezes Stowarzyszenia Pro Carpathia, ekspert gospodarczy

Tekst ukazał się w kwartalniku Karpacki Przegląg Gospodarczy

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij